czwartek, 18 grudnia 2014

|Part 13|

Gdy tylko go ujrzałam zamarłam. Stał oparty o ścianę a wokół niego latała Kaśka ciężko gestykulując. W pewnej chwili przystanęła i chciała go pocałować na co chłopak złapał jej nadgarstki i odepchnął od siebie. Nie dałam rady, ruszyłam w ich kierunku kiedy już przy nich byłam odepchnęłam dziewczynę.
- Lila to nie jest tak jak wyglądało- szybko zaczął bronić się chłopak
- Nikołaj przestań bredzić ona na pewno wszystko widziała- Kaśka dumnie oparła dłonie o biodra
- Uwierz mi, że widziałam doskonale- mocno popchnęłam ją na ścianę- jeszcze raz go dotniesz a wyrwę Ci te wszystkie piękne włosy i wsadzę tam gdzie słońce nie dochodzi. Rozumiesz?- ona tylko zaśmiała mi się w twarz. Moje nerwy nie wytrzymały, zacisnęłam rękę w pięść i wymierzyłam w jej stronę prawego prostego. Zobaczyłam jak tylko przymyka powieki a moja dłoń wylądowała na chropowatym tynku tuż obok jej głowy- Spierdalaj- syknęłam a jej już nie było. Penchev stał z otwartą buzią i ciągle się na mnie gapił. Zrobiliśmy małe poruszenie w centrum ale nie na tyle by zleciała się tutaj ochrona.
- Idziesz?- zapytałam chcąc kontynuować zakupy
- A twoja ręka?- ujął moją kończynę w swoją dłoń
- Nic nie będzie- ujrzałam rozwalone kostki z których sączyła się krew. Szybko wyciągam chusteczkę i przecieram ranę. Niko powoli kroczy za mną.

Około godziny 21 z wieloma siatkami siadamy w małej kawiarence. Zamawiamy napoje i siedzimy w milczeniu.
- Jeszcze Cię takiej nie znałem- szepcze chłopak delikatnie chwytając mnie za rękę
- Życie- posyłam w jego stronę delikatny uśmiech. Spoglądam na chłopaka a on nerwowo rozgląda się po lokalu.
- Musimy iść- syczy i zbiera siatki po czym wyciąga mnie z kawiarni. Przy samochodzie zabiera mi kluczyli
- Co jest kurwa?- warczę trzaskając drzwiami
- Ta psychopatka Kaśka ciągle za nami chodzi. Pasy- Ostatnie słowo wypowiada łagodnie jednocześnie posyłając mi słodki uśmiech

Niedziela i to okropne lenistwo. Nienawidzę tego dnia. Przetarłam zaspane oczy i delikatnie jak tylko mogłam wstałam z łóżka. Penchev mruknął tylko coś pod nosem i przewrócił się na drugi bok. Powolnie udałam się do łazienki po drodze zabierając bieliznę i dresy z toreb które nie zostały jeszcze rozpakowane. Szybki prysznic i byłam już gotowa do dalszego działania. W drodze do kuchni zabrałam jeszcze koszulkę chłopaka którą na siebie ubrałam. Około godziny 11 nakładałam rosół do misek kiedy obok mnie pojawił się Niko. Poczułam jego dłonie na biodrach a później objął mnie w talii i przysunął do siebie. Poczułam jego serce bijące nienaturalnie szybko, oparłam głowę o jego ramię.
- Cześć- szepnął do mojego ucha muskając je ustami
- Hej- uśmiechnęłam się i wyswobodziłam z jego objęć- siadaj obiad nakładam
- Tak to ja mogę budzić się codziennie- mówi przecierając zaspaną twarz
- Co za dużo to nie zdrowo- zachichotałam i podałam mu danie. W spokoju zjedliśmy pierwsze danie, co chwile wymieniając się ciepłymi spojrzeniami. Po skończonym daniu Nikołaj odłożył brudne naczynia do zmywarki.
- Idę pod prysznic- zakomunikował i już go nie było. Ja udałam się do salonu, włączyłam tv i wzięłam do ręki telefon. Miałam 2 nieodebrane wiadomości. Postanowiłam je szybko przeczytać.
' Lil pamiętaj że jutro masz stawić się na treningu w Axie. Postaram się tam być. Pozdrawiam :)' Lekko skrzywiłam się, po co on mi tu? Ta myśl szybko przebiegła przez moją głowę.
' Cześć młoda ;) Mam nadzieję, że walentynki się udały. I co spodobał się prezent? A i mega się cieszę, że będziesz w końcu walczyła na gali :)'
O fuck prezent. Przez to całe zamieszanie zapomniałam o nim. Biegiem przedostałam się do sypialni gdzie z torby treningowej wyjęłam prezent i po cichu zakradłam się do łazienki gdzie Penchev stał w samych bokserkach myjąc zęby.
- Skarbie mam coś dla Ciebie- wyszeptałam podchodząc do niego. Nasze spojrzenia skrzyżował się w lustrze a jego oczy wyrażały zdziwienie- Walentynki niezbyt nam się udały ale to- wyciągnęłam czarną torbę przed siebie- powinno trafić do Ciebie- ucałowałam jego ramie- Czekam w salonie- zostawiłam go samego. Rozsiadłam się wygodnie na sofie i czekałam aż mój książę opuści pomieszczenie. Po 15 minutach koło mnie opadł Niko w szarych rurkach, bordowej koszulce i prezencie ode mnie na nadgarstku. Była to bransoletka z wygrawerowaną od wewnątrz datą 13.07.2014
- Jesteś kochana- pocałował moją szyję- też mam coś dla Ciebie- wręczył mi małą torebeczkę- ale proszę idź się ubierz i załóż ją dopiero wtedy- znów przyssał się do mojej szyi. Odsunęłam go od siebie i udałam się do łazienki wcześniej zabierając ciuchy. Szybko się odświeżyłam i wskoczyłam w świeżą bieliznę po czym ubrałam leginsy i sweterek a na sam koniec odpakowałam mój prezent. Była to piękna skórzana bransoletka z zawieszką w kształcie serca z wygrawerowaną datą 13.07.2014. Zaśmiałam się cicho. Cieszę się, że będziemy mieli po sobie pamiątkę.

Leżałam wygodnie na sofie z nogali na kolanach Nikołaja który czytał książkę. Poczułam ostry ból brzucha aż zgięłam się z pół. Przez moment nie docierały do mnie żadne dźwięki. Kiedy otworzyłam oczy zobaczyłam zatroskaną twarz chłopaka.
- Liluś co jest?- zapytał łapiąc mnie za dłoń
- Mmmm chyba okres- nienawidziłam tego uczucia. Powoli zwlokłam się z kanapy i powłóczyłam do łazienki gdzie z kosmetyczki wyciągnęłam potrzebne rzeczy i zabezpieczyłam się przed zabrudzeniem krwią. Umyłam ręce i wróciłam do Pencheva- Skarbie gdzie idziesz?- zapytała widząc go zakładającego buty
- Do apteki, nie mam żadnych leków przeciwbólowych a wiem, że będą Ci one potrzebne- ucałował moje czoło i zaczął ubierać kurtkę
- Możesz kupić mi tampony- widziałam jego zdziwienie
- Co?! Ugh... Dobrze kupie Ci je. Jeszcze jakieś życzenia?- Uśmiechnął się zadziornie
- Zjadła bym banana, lody, czipsy, kebaba i popiła to wszystko dwoma litrami koli. Ale nie mogę- zasmuciłam się- waga- ukazałam mój brzuch
- No powiem Ci spasiona to ty jesteś- zaczął chichotać- Idę i kupie Ci coś dobrego- ucałował mnie w usta i wyszedł. Przygryzłam delikatnie wargę i udałam się do salonu gdzie usiadłam na sofie podkuliłam nogi by jakoś złagodzić ból. Mieć takiego chłopaka to skarb, Sebastian nigdy nie kupił by mi tamponów a na słowo okres udawał odruchy wymiotne. Niko jest inny, kochany. Trafiłam na taki skarb. Mimowolnie dotknęłam opaski na mojej ręce, świadczyła o jego miłości. Jednak nigdy nie zastanawiałam się nad tym co się stanie gdy jego kontrakt dobiegnie końca. Nie chcę by wyjeżdżał, chce by został ze mną w Łodzi. Tak zatraciłam się w myślach,  że nawet nie wiem kiedy zasnęłam.
Siedzę na wysokim budynku. Wszystko poniżej jest taki malutkie. Jednak gdzieś w oddali widzę, szczęśliwego Rafał który przemierza Łódzkie ulice z małym dzieckiem na rękach a u jego boku kroczy Anka. Uśmiecham się i kontynuuje obserwacje. Widzę każdego Karolinę, Mateusza, Sebastiana... Nagle słyszę za sobą krzyk
- Li nie skacz proszę!- odwracam się i widzę zatroskaną twarz chłopaka
- Ale po co mam tu być?
- Dla mnie, proszę zostań!- robi krok w moja stronę i wystawia dłoń
- Nie podchodź- zestawiam jedną stopę za krawędź dachu
- Jeszcze wszystko się ułoży
- Nic się nie ułoży. Kocham Cie !- Szepczę przez łzy i odbijam się z płaskiej powierzchni. Jemu będzie tak lepiej mi też. Ostatnie co słyszę to donośny głos Pencheva
- Li !!!
Szybko otwieram oczy i siadam na kanapie. Przed sobą widzę zatroskanego chłopaka.
- To tylko koszmar- przyciąga mnie do siebie a ja układam swoja głowę na jego torsie
- Dobrze,  że wróciłeś już- szepczę w jego koszulkę
- Co Ci się śniło- ja jedynie potrząsam głową- Proszę powiedz- przejeżdża swoją dłonią po moich żebrach
- To był, zły sen...- po tych słowach streszczam mu wszystko- nawet nie wiem dlaczego mi się to śniło
- Już Cii- całuje mnie w czoło i wstaje a ja podążam za nim. Razem udajemy się do kuchni gdzie zauważam na blacie 2 duże torby
- Ile mam Ci oddać?- szybko odnajduje w torbie portfel
- Nic- słodko się uśmiech
- Weź przestań, nie mam zamiaru Cię wykorzystywać. Więc ile?
- Tyle- odpowiada pokazując mi zero złożone z palów
- Niko- warczę podchodząc bliżej
- Masz lepiej te tampony, pani w aptece powiedziała żebym następnym razem dowiedział się jakie mają być
- Kocham Cię- przelotnie całuje go w usta jednocześnie wsuwając w tylną kieszeń 100zł- Idę do łazienki, muszę się odświeżyć- szybko zniknęłam za drzwiami od sypialni skąd zabrałam szorty i czarną koszulkę z wycięciami do tego dobrałam majtki i udałam się do łazienki. 15 minut później opuszczam pomieszczenie.
- W końcu czuje się czysta i pachnąca- podeszłam od tyłu do kanapy i objęłam chłopka za szyje układając głowę na jego ramieniu- Co masz dobrego do zaproponowania?- Penchev właśnie otwierał usta by coś odpowiedzieć gdy zabrzmiał dzwonek
- Przepraszam- szepnął i wstał. Ja w tym czasie wskoczyłam na sofę i opatuliłam się kocem. Chłopak wrócił z czymś co pięknie pachniało- tak więc mam dla Ciebie lasagne, lody w zamrażalce, żelki i popcorn w szafce i kole w lodówce a no i leki w apteczce, może być?- podaje mi danie a ja tylko kiwam głową. W tak sposób spędzamy kolejne dwie godziny. Jak ja kurewsko dobrze się przy nim czuje.
- Idę po lody- oznajmiam zrzucając z siebie koc
- Mhmmm- mruczy Nikołaj a ja czuję na swoim tyłku palące spojrzenie. Wyciągam pudełko ze słodkością. Gdy domykam drzwiczki od zamrażalki czuje oddech na moim karku
- Niko- wzdycham i obracam się w jego stronę a on od razu wpija się w moje usta, odwzajemniam to bezwarunkowo. Nasz pocałunek przeradza się w dość namiętny, chłopak sadza mnie na blacie a sam staje między moimi nogami
- Ale ty kusisz i do tego ten strój- szepcze w moje usta  znów zaczyna mnie całować. Lewą dłoń umieszcza na moim udzie a prawą układa na moim poliku. Jego dłonie wędrują na moje pośladki a moje na jego kark oboje się do siebie przyciągamy, teraz nie mam między nami żadnej wolnej przestrzeni. Chłopak powoli przesuwa swoje ręce do przodu i powoli ściąga mój t-shirt
- Niko- mruczę mu wprost do ucha, odpowiada mi cichym pomrukiem w szyje, jednocześnie mając już mój materiał na wysokości żeber- przestań- delikatnie go od siebie odpycham a on spogląda w moje oczy z pretensją
-Why?- podchodzi bliżej i łapie mnie za biodra
- Bo tak kurewsko mnie podniecasz a wiesz, że nie mogę- spuszczam głowę w dół
- Zapomniałem. Przepraszam. To wszystko przez ten strój- całuje go tylko w usta i razem z lodami lądujemy przed TV

Poniedziałek. Pierwszy trening w Axie. Przyjechał Sebastian z drugim trenerem i był jeszcze jakaś cizia. Paulina. Rozgrzewała się razem ze mną. Nie wiedziałam co jest grane.
- Dziewczyny mam nadzieję, że macie dwa stroje dziś bo chcę zrobić z wami trening siłowy i sparing od razu- w końcu trener przemówił w czasie rozgrzewki a ja tylko przytaknęłam głową- Lili to jest Paulina ale to już wiesz. Jest z tutejszego klubu i będzie z tobą sparowała przez ten tydzień- znów pokiwałam głową i zajęłam się ćwiczeniami. Nie powiem, że nie ale trener wymęczył mnie mega na siłowni. Wykroki, sztanga, przysiady, wyskoki, sztanga i inne. Pot płyną ze mnie ścieżkami a do tego ten jebany okres. Dobrze, że rano Nikołaja nie było już w domu bo nie musiałam mu się tłumaczyć dlaczego znów nie jem śniadania. Kontynuowałam te ćwiczenia. A ta kurwa blond miała jakieś fory czy co. Nie musiała nic ciężkiego wykonywać. W końcu jakaś przerwa, zdyszana siadłam na ławce a obok mnie zmaterializował się Karcz.
- Dlaczego musisz być taka seksowna?- spojrzał na mnie oblizując wargi
- A dlaczego ty musisz być taki bezczelny?- odpowiedziałam pytaniem na pytanie
- Ten tyłeczek w tych przysiadach- zignorował moje pytanie- brał bym Cię tu i teraz
- Skończ dobrze. Miałeś swoje pięć minut ale zjebałeś, pamiętasz?- zerknęłam w jego stronę ale on milczał- Nie. Więc ja Ci przypomnę. Po mega ciężkim dniu w szkole pewna dziewczyna szła ulicą z butelka wina w ręce. Każde męskie spojrzenie kierowało się na nią. Wiem, skromność, ale taka prawda. Szła do swoje ukochanego. Gdy stała przed drzwiami zapukała kilkakrotnie ale cisza nikt nie otwierał. Nadusiła klamkę. Zamknięte. Dziwne bo zawsze miał otwarte. Wyciągnęła zapasowe klucze z doniczki obok drzwi i weszła. W salonie już dochodziły ja ciche jęki. Weszła do sypialni a tam kochany Sebastian walił sobie inną dupę. Więc ona wzięła wielki zamach i rzuciła butelką, która rozbiłam się tuż nad ich głowami. Koniec. Coś chcesz dodać- moje spojrzenie mordowało chłopaka- No właśnie. Więc teraz możesz sobie pomarzyć o tym tyłeczku- wstałam klepiąc się w pośladki.
- Dziewczyny trochę ćwiczeń i później sparing no i do domu- uśmiechnął się i potarł dłonie- Do
roboty piękne- Po godzinie ćwiczeń i 15 minutach sparingu byłam wykończona. O moją partnerkę musieli się nieźle postarać bo miałam z nią mały kłopot w stójce ale gdy tylko udało mi się ją sprowadzić do parteru kończyłam w ciągu 3 minut.
-  A teraz do lodu- szybko wbiegłam do pomieszczenia z wannami i wskoczyłam do naczynia- No i starczy- powiedział trener a ja wstałam z cichym jękiem- Liliana ktoś przyjechał do Ciebie- zdziwiłam się bo z Niko miałam spotkać się w domu. Owinęłam się ręcznikiem i wyszłam kierując się do szatni tuż obok wejścia
- Skarbie mieliśmy spotkać się u Ciebie- podeszłam przywitać chłopaka całusem w polik
- Ale nie chciałem żebyś szła na nogach bo zimno tam jest- wskazał na dwór- a co dziś zły dzień, że na przywitanie dostałem tylko zwykłego całusa
- Nie, to dlatego żebyś się nie napalał- tuż za moimi plecami przeszła Paulina a Penchev jakoś dziwnie na nią spojrzał- Dobra idę, za chwile przyjdę- w szatni szybko doprowadziłam się do porządku aż sama się sobie dziwiłam.
Właśnie zapinałam spodnie kiedy z pod prysznica wyszła blondyna
- Co ty taka szybka?- rzuciła w moją stronę
- Tak jakoś- burknęłam i zaczęłam się pakować. W rzucałam wszystko jak popadnie. Zarzuciłam sweter i zabrałam się za zakładanie butów kiedy ta laska znowu zaczęła coś do mnie gadać
- Dobra jesteś. Jeszcze nikt nigdy mnie nie poddał. A tobie udało się dziś trzy razy. Nie powiem, zazdroszczę- czego ona kurwa chce. Koleżanki sobie szuka czy co? Sory ale to nie ten adres, jest mi dobrze tak jak jest.
- Dzięki- uśmiechnęłam się sztucznie- wiesz dość długo na to pracuje. Ale mogę Ci przyznać, że masz dobrą stójkę. A w parterze pamiętaj o oddechu. Na razie- zabrałam torbę i już byłam przy drzwiach gdy znów ja usłyszałam
- Szczerze to nie o to mi chodzi. Mam pytanie- nawet nie odwracałam się w jej stronę- Nikoś w łóżku dalej jest taki dobry? O kurwa jak sobie tylko o tym przypomnę to robi mi się mokre- obejrzałam się w jej stronę i rzuciłam wzrok mordercy- Te jego sprawce paluszki- odrzucało mnie to. Wyszłam prędko trzaskając drzwiami. Niko posłał mi tylko pytające spojrzenie
- Lepiej nie pytaj. Porozmawiamy w domu...
_________________________________________________________________________________
Przepraszam za błędy ale mega dużo nauki i nie mam czasu, szczerze, a chciałam dodać wam coś.
MEGA proszę o komentarze. Pomagają. Dziękuje, że tu jesteście.
Buziaki :**
Pozdrawiam <3
Do następnego

wtorek, 11 listopada 2014

|Part 12|

Po 'romantycznej' kolacji, którą była dla nas zamówiona pizza jedzona na kanapie popijana kolą w pozycji leżącej ze stopami na stoliku, razem udaliśmy się do sypialni.
- Niko pojedziemy jutro na zakupy do galerii?- pytam wieszając się na jego szyi
- Po co, masz dużo ciuchów?- pyta przeczesując palcami moje włosy
- Bo nie mam ich tutaj- głową wskazuję na jego szafę
- To przywieź następnym razem więcej i je zostaw. Ale wracając do twojego pytanie to tak pojedziemy- całuje mnie przelotnie i ucieka do łazienki
- Mogę pierwsza?- pytam wsadzając głowę do łazienki w której zauważam chłopaka w samych bokserkach. Podchodzi do mnie i wciąga do pomieszczenia
- Możemy razem


Po wspólnym prysznicu stałam w samym ręczniku i rozczesywałam mokre włosy a Penchev siedział na szafce i mi się przyglądał kiedy usłyszeliśmy dzwonek do drzwi.
- Nie otwieram -rzucam oburzony i zeskakuje z szafki
- Weź przestań i idź- odpowiadam przyglądając mu się w lustrze
- Mam lepsze zajęcie- kolejny dzwonek a Niko podchodzi do mnie i zaczyna całować po ramieniu
- Mało Ci? Idź- zarządziłam a chłopak oburzony rusza w stronę drzwi pociągając za koniec mojego ręcznika przez co stałam tam nago- Penchev jesteś zajebany- zdążyłam tylko usłyszeć jego śmiech. Szybko odnalazłam jego koszulę na suszarce i sprytnie ją przerobiłam ubierając jeszcze majtki. Powoli opuściłam pomieszczenie jednocześnie ziewając. Dobiegły mnie jakieś stłumione dźwięki rozmowy.
- Skarbie kto przyszedł?- wyszłam zza ściany mierząc się spojrzeniem z gościem
- Kaśka bo ma problem z dostaniem się do domu. W zamku ma złamany klucz a naprawa może być dopiero jutro.
- I ?- dociekam opierając się biodrem o komodę
- Pyta czy może przenocować
- Aha
- To chodź- mówi do niej jednocześnie odwieszając jej płaszcz. Przez moją głowę przebiega jedynie określenie 'Suka'. Wiem, że zachowuje się jak durna lala ale to moja cholerna duma i zazdrość tak działają. Odwracam się i idę do sypialni jednocześnie zabierając z lodówki butelkę wody.
- Liluś chodź do nas- słyszę tak bardzo kochany przeze mnie głos
- Nie będę wam przeszkadzała- odpowiadam jednocześnie wystawiając im środkowy palec. Przebieram się w przygotowany przez Niko t-shirt i kładę się do łóżka. Leżę ciągle gapiąc się w sufit. Cudownie zapowiadający się wieczór i noc walentynkowa ale nie bo po co. Przychodzi Kasia i wszystko się pierdoli. Nie wiem ile tak leżałam ale po pewnym czasie poczułam uginający się materac i ciężką dłoń na moim brzuchu. Penchev wkrada się pod moją koszulkę a ja strącam jego dłoń.
- Co na mało Ci Kasia pozwoliła?- pytam sarkastycznie, podpierając się na łokciu i odwracając w jego stronę
- Jesteś zazdrosna- porusza śmiesznie brwiami a ja ledwo powstrzymuje się od wybuchu śmiechu
- Wkurwiona. Bo ja specjalnie jadę tu by spędzić z Tobą cudowną noc i pobyć trochę a tu taka niespodzianka
- Miałem pozwolić jej spać na klatce
- Na pewno ma innych znajomych- nic nie odpowiada tylko zaczyna mnie całować. To jedyny argument który może mnie jakoś udobruchać
- Kocham Tylko Ciebie Lila!!- zaczyna się wydzierać kiedy odrywam się od jego ust
- Ja Ciebie też- szepczę i znowu łącze nasze usta
- Lila przyniesiesz mi sok?
- A sam nie możesz iść- unoszę jedną brew
- Nie. Nie chcę już słyszeć od Ciebie oskarżeń o zdradę- mówiąc to zaczyna się śmiać. Przez co otrzymuje mocnego mięśniaka w ramię- Ałć- siadam na nim okrakiem by jakość zejść z łóżka a on mocno przytrzymuje mnie za biodra
- Chce iść po ten twój sok- próbuję mu się wyrwać ale on ciągle mi na to nie pozwala- Nikoś- staram się brzmieć jak najbardziej ponętnie- nie tak mocno- po tych słowach łącze nasze usta a do naszych uszu dociera dźwięk otwieranych drzwi- O kurwa nie. Jak dla mnie to tego jest za dużo!!- szybko zeskakuje z chłopaka i wychodzę z pomieszczenia w drzwiach uderzając barkiem Kaśkę. Jestem wkurwiona na maksa. Nie mogę nawet wybrać numeru telefonu bo tak drżą mi dłonie. Kiedy w końcu mi się udaję z telefonem przy uchu udaje się do kuchni.
- Li stało się coś, że dzwonisz do mnie o tej godzinie?- słyszę zaspany głoś Sebastiana
- Tak. Czy ten hotel jest jeszcze aktualny?- nerwowo wystukuje coś palcami na blacie
- Tak, jeśli chcesz to możesz już tam jechać 
- Ok, dzięki. Pa- szybko się rozłączam. W przedpokoju szybko odnajduje torebkę. Z paczką fajek i zapalniczką kieruję się na balkon. Kiedy mijam drzwi od sypialni pojawia się w nich Penchev razem z Kaśką. Moją reakcją jest jedynie pokazanie mi środkowego palca. Wściekła nie potrafię nawet otworzyć drzwi. Gdy już udaje znaleźć mi się na balkonie wsadzam papierosa do ust i odpalam zaciągając się dymem. Opieram dłonie o barierkę. To nie jest mądre stać bosymi stopami w śniegu w samej koszulce. Ja jednak nic sobie z tego nie robię. Spalam praktycznie całą fajkę a niedopałek wyrzucam gdzieś przed siebie. Mocno zaciskam dłonie na metalowej barierce. Jednocześnie zaciskając powieki spod których wypływać zaczynają łzy. Odwracam się a w drzwiach stoi Penchev. Chcę go wyminąć ale on mi to uniemożliwia i biorąc mnie na ręce kieruje się do sypialni.
- Dzięki za darmowy transport- szepcze ironicznie kiedy odstawia mnie na ziemie.
- Lila daj sobie wyjaśnić- łapie mnie za nadgarstek kiedy chce spakować swoje rzeczy do torby
- Ale ja już nie chcę tego słuchać. Co kolejnym razem wymyśliła, że gryzie ją koc na kanapie czy, że niewygodnie
- Nic kurwa z tego!- pierwszy raz słyszę jak na mnie krzyczy i używa wulgarnego słowa
- To co kurwa!-rzucam gdy ubieram spodnie
- Daj sobie coś powiedzieć- tym razem brzmi już łagodniej i łapie moje dłonie kiedy próbuje zapiąć spodnie
- Słucham- wyrywam dłonie i kontynuuje ubieranie
- Kaśka przyszła mnie przeprosić, że zwaliła mi się na łeb, że przeszkodziła nam w walentynki i własnie w tym momencie wychodzi z domu- wskazuje na drzwi zza których słychać trzask drzwi frontowych
- Fajnie- rzucam i pakuje ostatnie rzeczy do torby- ale ja już mam dość obcej laski pakującej się do twojego domu, do twojego pokoju bez pukania a może i nawet do łóżka. Nie wiem i chyba nie chcę już nic wiedzieć. Wiem to, że kocham Cię nad życie i nie chcę być oszukiwana przez Ciebie- mówiąc ostatnie zdanie patrzę w te kochane ciemne oczka
- Lila ja też Cię kocham i nie chcę cię ranić. Zostań- kolejny raz łapie moje dłonie.
- Nie mogę
- Możesz i błagam Cię o to- opiera nasze czoła o siebie. Wzdycham ciężko i opieram się o jego bark
- Dobrze- chłopak mocno mnie do siebie przyciąga ja jednak szybko się od niego odsuwam i kieruje się po telefon. Wysyłam sms-a do Sebastiana, że hotel nie będzie mi chyba potrzebny ale on odpisał, że to opłaca klub i będzie na mnie czekał wolny pokój w hotelu. Po tej całej akcji nie miałam ochoty iść spać więc rozsiadłam się na kanapie i włączyłam telewizor. Nie mogłam znaleźć sobie wygodnej pozycji bo co chwile jakiś papier gniótł mnie w plecy. Szybko go rozwinęłam i przeczytałam.
' Nikołaj
Mam nadzieję, że to szybko znalazłeś. Teraz kiedy to czytasz siedzę w seksownej bieliźnie w mojej sypialni. Mam też nadzieję, że szybko do mnie przyjedziesz i mnie zaspokoisz.
Kasia
PS. Tu masz mój adres...'
Nie doczytałam tego do końca tylko poszłam do sypialni gdzie Penchev właśnie ścielił łóżko.
- Powinieneś to szybko przeczytać i wyjść z mieszkania- rzuciłam w niego kartką po czym z powrotem udałam się na sofę by obejrzeć jakiś program na MTV. Zrobiło mi się troszkę chłodno więc podkurczyłam nogi i objęłam je rękoma. Zauważyłam jak chłopak opuszcza sypialnie.
- Nie krępuj się możesz iść. Wiem gdzie są klucze- rzuciłam oschle i utkwiłam przeszkolony wzrok w ekranie telewizora
- Jak mogłaś w ogóle tak pomyśleć- poczułam jego ciepłą dłoń na moim karku
- Normalnie- chłopak zaczął gładzić moją skórę. Przeskoczył oparcie i zajął miejsce obok mnie. Wciąż dzieliła nas znaczna odległość. Nie mogłam tego wytrzymać i szybko się w niego wtuliłam. Objęłam go w pasie i przysunęłam do siebie. On objął mnie ramieniem i mocno do siebie przyciągnął jednocześnie chowając twarz w moich włosach, poczułam jak się uśmiecha.
- Chce Ci coś udowodnić- zaczął szeptać
- Co i jak?- przeniosłam swój wzrok na jego twarz
- To, że inne laski mnie nie obchodzą- zabrał swój telefon ze stolika i szybko wybrał jakiś numer jednocześnie włączając na głośnik
- Jednak zadzwoniłeś skarbie- ten piskliwy głos zaczął rozmowę
- Tak. Chce Ci powiedzieć, że nie uda Ci się zniszczyć naszego związku
- Pierdol się- po tych słowach Niko się rozłączył. Spojrzałam tylko na niego i sama nie wiedziałam co mam zrobić.
- Lila, nic nie zmieni moich uczuć do Ciebie i chcę byś to zapamiętała- pokiwałam tylko głowa i wtuliłam się w chłopaka. Nie wiem kiedy zasnęłam.

Obudziłam się cała obolała w objęciach Pencheva. Spaliśmy na kanapie, ja byłam w ciuchach i czułam się mega źle. Powoli, by tylko nie obudzić chłopaka, wstałam z łóżka i poszłam do sypialni zabrać świeżą bieliznę i ubrania po czym udała się do łazienki. Długi zimny prysznic pozwolił mi poczuć się lepiej. Ubrałam się i opuściłam pomieszczenie. Chłopak jeszcze słodko spał. Ucałowałam go w czoło i wyszłam z mieszkania. Szybko znalazłam się w sklepie i kupiłam świeże bułki i drzem truskawkowy. Kiedy wróciłam zdążyłam przyrządzić śniadanie dla nas i zrobić kakao. Nie wiem jakim cudem mój chłopak się nie obudził. Ciągle co chwile trzaskałam garnkiem albo spadł mi nóż a przecież on ma salon połączony z kuchnią. Gdy wszytko było już gotowe podeszłam do kanapy i uklęknęłam przy niej. Ułożyłam swoją prawą dłoń na jego poliku i kciukiem zaczęłam go gładzić. On tylko coś mruknął i nakrył się kocem, ale ja nie dałam za wygraną. Odkryłam go i zaczęłam wodzić nosem po jego szyi. To szybko na niego podziałało.
- Mrrr rób tak dalej- wychrypiał i przetarł oczy
- Może później a teraz chodź na śniadanie- o ile można było to nazwać śniadaniem o godzinie 13.16
-Yhy- przeciągnął się i wstał z kanapy

Około godziny 17 wybraliśmy się do galerii po jakieś nowe ubrania. Szybko wybrałam sobie kilka sukienek i uciekłam do przymierzalni.
- I jak?- energicznie odsunęłam kotara a tam Niko przysypiał na pufie ale kiedy mnie zobaczył oczy rozszerzyły mu się maksymalnie
- Łoooooł. Jak dla mnie sexy ale ty się w tym nigdzie nie pokażesz
- Kotek ona jest specjalnie dla Ciebie. No i na jakąś galę- ostatnie zdanie dodałam ciszej by nie usłyszał
- Dla mnie ok ale nie na gale- zaczęłam się tylko śmiać i schowałam się za zasłoną. Wybrałam jeszcze trzy inne sukienki [1, 2, 3] i udaliśmy się do innego sklepu.
- Skarbie idę do ubikacji, zaczekaj- szybko go pocałowałam i udałam się w kierunku toalety. Kiedy tylko załatwiłam swoja potrzebę udałam się do Nikołaja. Gdy tylko go ujrzałam zamarłam...
___________________________________________________________________________
Bardzo zachęcam was do komentowania. Była bym bardzo wdzięczna za parę komentarzy.
Dziękuję za przeczytanie.
Przepraszam za błędy.
Pozdrawiam :*

czwartek, 23 października 2014

|Part 11|

Równo o godzinie 18 stawiam się przed gabinetem Sebastiana. Wciągam powietrze do płuc po czym bez pukania wchodzę do środka a tam zastaje chłopaka całującego się na kapanie z jak mniemam swoją sekretarką. Obrzucam ją pogardliwym spojrzeniem i kieruje się do biurka.
- Podać coś?- pyta poprawiając swoją sukienkę która ledwo zakrywa jej tyłek
- Ja poproszę Kamilko kawę z mlekiem- posyła jej seksowny uśmiech który już dawno przestał na mnie działać i zwraca się do mnie- A ty Lil chcesz coś?
- Wodę a pani już może iść bo ja chcę tę sprawę załatwić jak najprędzej- macham dłonią a po chwili słyszę trzask drzwi- A teraz wracając do Ciebie. Po jaką cholerę ja tu miałam przyjść?
- Ale jesteś seksowna- oblizuje wargi
- Wiem usłyszałam dzisiaj to już wiele razy od mojego chłopaka. Wracając do sprawy
- A tak. Tutaj są dokumenty które musisz podpisać. Masz oczywiście na to dwa tygodnie ale najlepiej byłoby załatwić to od ręki
- Przypuszczam, że nie
- No dobrze jak chcesz- wzdycha. Do gabinetu wchodzi Kamilka. Czujecie ten sarkazm. Stawia na stole tacę z napojami i staje obok biurka- Wyjdź- Karcz rzuca w jej stronę i odprowadza ją wzrokiem.
- W takim razie zabieram papiery ze sobą. Postaram się oddać Ci je jak najprędzej- powoli podnoszę się i kieruje do drzwi a on idzie za mną. Kiedy mam już chwytać za klamkę czuję jak chłopak łapie mnie za ramion, odwraca w swoją stronę i popycha na ścianę- Spierdalaj- odpycham go ale to na niego nie działa.
- Chyba wiesz jak powinnaś mi się odwdzięczyć za to, że będziesz mogła walczyć na tak prestiżowej gali- jego dłonie powoli kierują się na moje pośladki
- Chyba Ci się coś pojebało- wymierzam mu dość mocny cios przez co z jego nosa płynie teraz czerwona struga krwi. Nie oglądając się już na niego wychodzę z gabinetu. Wyciągam telefon i informuje Karolinę o której zjawie się w klubie. Następny telefon wykonuje do Niko. Pierwszy sygnał..........Drugi sygnał..........Trzeci sygnał.....
- Haloo- słyszę jakiś damski głos
- Haloo, mogę prosić Nikołaja do telefonu- mój poziom zdenerwowania osiągnął maksimum
- Niko aktualnie jest pod prysznicem- że co kurwa!! Ledwie co tam się zjawił a już pierdoli się z jakąś laską. A tak bardzo zarzekał się, że tylko mnie kocha.- przekazać mu coś?
- Tak. Proszę mu powiedzieć, że dzwoniła Lilianna i żeby kurwa już się do mnie nie odzywał!- wykrzykuje do słuchawki po czym pośpiesznie zmierzam w stronę klubu.


Piję już kolejnego drinka a w głowie co raz bardziej mi się kręci. Właśnie otrzymałam wiadomość do Kowalkiewicz, że nie zjawi się ponieważ wypadło jej coś ważnego. Zamawiam kolejnego drinka a obok mnie zjawia się brat Marty.
- Hej piękna co ty tutaj sama robisz?- kokieteryjne opiera się o ladę
- A chuj cie to obchodzi. Sory ale nie mam dzisiaj humoru więc spierdalaj- warczę kończąc napój alkoholowy. Myślami znów jestem gdzieś daleko a dokładnie w Rzeszowie gdzie aktualnie znajduje się Penchev. Może oceniłam tą całą sytuację zbyt pochopnie. Może to tylko jakaś znajoma. Może... Kurwa znowu się upiła i użalam się nad sobą. W sumie sama była zdenerwowana tym wszystkim tym całym zajściem z Sebastianem. Dopijam ostatniego drinka i opuszczam lokal. Niestety wysokie buty, upojenie alkoholowe a także deszcz utrudniają mi przejście chociażby 20 metrów. Słyszę za sobą jakieś gwizdy.
- Co ci skurwielu nie gra?- odwracam się podpierając delikatnie muru by nie upaść
- O przepraszam panienkę. Widzę, że nieźle sobie dzisiaj porządzimy. U mnie czy u Ciebie?- mówi podchodząc bliżej
- Może u mnie- tuż za tym mężczyzna zjawia się tak dobrze znana mi osoba. Facet bardzo szybko znika a tuż przede mną zjawia się mój wybawca
- Czego chcesz? Sama dałabym sobie radę- warczę przygryzając poliki od środka
- No już to widzę w takim stanie- prycha po czym wybucha głośnym śmiechem
- Chuj ci do tego- gwałtownie się odwracam jednocześnie zahaczając obcasem o szczelinę w chodniku przez co wylądowała bym na ziemi ale uratowały mnie przed tym ramiona chłopaka
- Chodź odprowadzę Cie i nie upieraj się bo i tak sama sobie nie dasz rady- łapie mnie w pasie i kieruje się w stroną mojego domu- gadaj co się stało bo ty bez powodu nie upijasz się w barze?- skręcamy już w ulicę na której mieszkam
- Nie twój zasrany interes- szepcze starając się trafić w drzwi kluczem
- Daj pomogę- zabiera metalowy przedmiot i otwiera dom
- Mimo wszystko dziękuję Anzor, nie wiedziałam że masz jeszcze jakieś ludzkie uczucia i odruchy
- Czasem mam - uśmiecha się- Tutaj już dasz sobie radę- zamyka drzwi tuż przed moim nosem
- Dziękuje- szepcze przekręcając zamek
Budzi mnie uporczywy dźwięk mojego telefonu. Przekręcam się na prawy bok i odbieram połączenie.
- Tak?- pytam dość ospale
- W końcu odebrałaś- Rafał- Siostra słuchaj Anka wyjechała, mogę wpaść do Ciebie na obiad bo chciałem pogadać?
- No dobra a powiesz mi jeszcze która jest godzina bo ja dopiero wstałam
- 12.17- słyszę jego donośny śmiech który przyprawia mnie o ból głowy- to ja wpadnę koło 17. Pa siostra
- Pa- rzucam telefon obok siebie i ciężko wzdycham. Zbieram swoje 'zwłoki' i podążam do łazienki po drodze otwierając okna. Szybki prysznic pozwala mi dojść do siebie. Schodzę do kuchni i zażywam leki przeciwbólowe. Powoli zabieram się za przyrządzanie czegoś na obiad.


Na zegarku dokładnie widnieje godzina 17.17 a na mój telefon przychodzi kolejna wiadomość.
'Siostra jednak nie przyjdę... Sorry'
Szybko odpowiadam na tą wiadomość i kieruje się do salonu z miseczką sałatki. Kolejny telefon, kolejna minuta, kolejny sms, kolejna minuta i tak w kółko... Niko! Następny sms, następna minuta, Następny telefon... Już nie wytrzymuje i odbieram połączenie
- Co?- warczę do słuchawki
-Lilka w końcu co jest? Czemu nie odbierasz?- słyszę troskę w jego głosie
- Ty się jeszcze kurwa pytasz co jest. Zabawiasz się tam z jakąś laska a mnie pytasz się co tam
- Jakie zabawiasz?
- A kto odebrał ostatnio twój telefon?
- Nasza nowa pani fotograf bo zostawiłem telefon na sali
- Dobra dobra
- Jak nie wierzysz to zapytaj Pita chcesz?
- Nie nie chce
- Wpadniesz na weekend?
- Nie wiem Niko. Już sama nic nie wiem
- Liluś nooo
- Nie wiem. Odezwę się jeszcze. Pa
Kończę tą rozmowę i szybko wlepiam wzrok w telewizor jednocześnie czując jak łzy spływają po moich polikach. Może i zrobiłam z siebie kretynkę ale która dziewczyna nie byłą by zazdrosna o takiego chłopaka jak Nikołaj.


Kolejną sobotę spędzam u Pencheva. Nie jest tak jak przedtem jest inaczej. Ale mamy nadzieję, że to wszystko wróci do normy...


14.02.2015

Moje treningi wyglądają teraz zupełnie inaczej. Wylewam jeszcze więcej potu a co za tym idzie spalam mega dużo kalorii przez co chudnę. Jak dla mnie to idealnie ale Rafał narzeka, że jak tak dalej pójdzie to będę tak chuda, że zdmuchnie mnie wiatr. I ciągle słyszę, że bardzo się o mnie martwi. Dobrze, że z Niko widziałam się ostatnio w sylwestra bo chociaż on nie narzeka na mój wygląd. Ale dziś są walentynki więc od razu po porannym treningu pakuje się w samochód i jadę do Rzeszowa. Mam tylko nadzieję, że uda mi się zdążyć na mecz. Niestety po drodze był jakiś wypadek i moja droga późniła się o jakieś półtorej godziny. Gdy parkuje pod halą zabieram z auta torbę i biegnę na mecz. Kiedy wpadam słyszę jak cała sala krzyczy os-tat-ni, os-tat-ni. Niestety zawodnik nie kończy meczu, ja szybko siadam na swoim miejscu. Zawodnik przeciwnej drużyny psuje zagrywkę. Teraz w drużynie Asseco na zagrywkę idzie Niko. Mocno zaciskam kciuki i czekam na akcję. Bułgar posyła dość łatwą piłkę ale drużyna przeciwna się gubi i oddaje piłkę za darmo. Zespół z Rzeszowa rozgrywa akcję którą kończy Penchev atakiem z drugiej linii. Wszyscy się cieszą, ja również. Fani od razu lgną do zawodników a w międzyczasie nagrodę MVP otrzymuje mój chłopak. Nie chcę odbierać mu radości z rozdawania autografów. Czekam aż rozsiądzie się na płycie i będzie się rozciągał. Mija jakieś 30 minuta wszyscy zawodnicy siadają na boisku a fani opuszczają budynek. Jakoś udaje mi się przedostać na płytę i powolnie kieruje się do siedzącego do mnie tyłem Pencheva. Z daleka jednak już słyszę.
- O Boże co za dupa- rzucam pogardliwe spojrzenie autorowi tego zdania którym okazuje się być Konarski
- Konar zamknij się bo nie masz u niej szans- odpowiada mu Fabian posyłając mi słodki uśmieszek
- Skąd wiesz?- pyta unosząc się dumą
- O kim wy mówicie?- przerywa ich pogawędkę Niko rozglądając się
- O pani fotograf- szepcze delikatnie do jego ucha układając swoją dłoń na jego karku
- Lila- szybko podrywa się na nogi i podrywa się do góry
- Wariat, postaw mnie na ziemie- składa jeszcze namiętnego całusa na moim ustach
- To jest Liliana, moja dziewczyna- przedstawia mnie a każdy z chłopaków wita się miło ze mną
- A teraz już wiesz dlaczego nie masz u Niej szans- śmieje się Fabian do Dawida. Rozsiadam się na boisku z chłopakami i słucham ich opowieści które głównie skupiają się na meczu a wypowiedzi Konarskiego koncentrują się na mnie. Po około 25 min podchodzi do nas pewna dziewczyna.
- Jak tam panowie?- poznaje ten głos a moje dłonie mimowolnie zwijają się w pięści.
- Spoko- odpowiadają chórem
- Nikołaj mam pytanie. Może masz ochotę wpaść dziś do mnie na jakiś film?- marszczę brwi i czekam na jego dopowiedz
- Kaśka słuchaj mówiłem Ci już ostatnio, że poza pracą nie będę się z Tobą spotykał. A teraz poznaj to moja dziewczyna Liliana- wstaje i wyciąga dłoń w moim kierunku.
- Aha- dziewczyna szybko ucieka
- Dzięki chłopaki za miłe przywitanie ale teraz porywam mojego chłopaka
- UUU - jeszcze tyle zdołałam usłyszeć przed opuszczeniem sali
- Daj mi 15 min i wracam do Ciebie- całuje mnie i ucieka. Rozsiadam się na jednej z ławek a mój telefon zaczyna dzwonić. Sebastian.
- Nosz kurwa- tyle zdołało mi się wyrwać przed odebraniem komórki
- Halo
- Cześć Lil słuchaj mam dla Ciebie super okazje. Sparing na gali w Rzeszowie.
- Kiedy?
- Za tydzień w sobotę. Ale jest problem będzie musiała tam jechać już dziś bo od poniedziałku masz stawić się na treningu. Hotel masz już załatwiony.
- Słuchaj oddzwonię do Ciebie za jakieś 20 min bo nie mogę teraz gadać- cały tydzień w Rzeszowie cudownie. Tylko jest problem nie mam ciuchów. To co mam ze sobą to ubrania na przebranie i przepocony strój z dzisiejszego treningu. Będę musiała świecić oczami do Niko i porwać go jutro na zakupy.
- Już jestem- macha mi dłonią przed twarzą
- Ale stylówka a Ciebie- łapę jego dłoń i kierujemy się do wyjścia
- Ty też niczego sobie- wymierzam mu cios w ramie- ałć chłopaki się będą ze mnie śmiali bo będę miał siniaka
- Przestań. Niko słuchaj bo jest sprawa
- Słucham skarbie
- E Penchev mam rozumieć, że ze mną nie wracasz- Krzyczy Piotrek pakując swoją torbę do samochodu
- Nie, no skarbie co jest?
- Słuchaj bo dzwonił do mnie Sebastian. Mam okazję zawalczyć na gali za tydzień
- I co musisz już jechać- pyta drapiąc się po karku
- Nie bo tak gala jest w Rzeszowie, więc cały tydzień zostaje tutaj. Tylko jest pytanie czy mogę zostać u Ciebie bały tydzień
- A ty jeszcze pytasz- kolejny raz dzisiejszego dnia ląduje w jego ramionach- Będę najszczęśliwszym facetem na świecie
- Dzisiejszej nocy- całuje go w szyję po czym szybko wsiadamy do auta
_______________________________________________________________________________
Nie mam nic na swoje usprawiedliwienie.
Mam nadzieję że chociaż trochę wam się spodobał ten rozdział.
Pozdrawiam :*
PRZEPRASZAM ZA BŁĘDY...

środa, 6 sierpnia 2014

|Part 10|

08.08.2014
Budzik niemiłosiernie wygrywał tak dobrze znaną mi melodyjkę już jakieś 2 minuty. Niko tylko mruknął coś pod nosem i przewrócił się na drugi bok. Niechętnie zwlokłam się z łóżka i wyłączyłam ten cholerny alarm. Szybko udałam się do garderoby po świeżą bieliznę i ubrania. Moja poranna toaleta zajęła mi jakieś 15 minut po czym opuściłam łazienkę. Przejrzałam się jeszcze w lustrze i poszłam do sypialni po torbę.
- Liluś gdzie idziesz?- myślałam, że śpi i wymknę się z domu
- Na trening- wrzucam do torby top
- To chodź na śniadanie bo wiem, że nie jadłaś- łapie mnie za dłoń a w drugą chwyta torbę
- Ja pierdole przez Ciebie się spóźnię- jęczę i wyrywam swoją dłoń. Naburmuszona podążam za nim. Siadam przy stole a za chwile przede mną ląduje miska z sałatką.
-Chyba to możesz zjeść- w odpowiedzi kiwam tylko głową. Po 10 minutach stoję już przy drzwiach zakładając sandałki.
- Oddasz mi torbę bo chciałabym już jechać
- Proszę- oddaje mi ją- w bocznej kieszeni masz jogurt i płatki
- Dobrze tato- zbieram się i już wychodzę gdy czuję mocny uścisk na nadgarstku. Niechętnie odwracam się a Niko składa soczystego całusa na mojej dolnej wardze.

Po ciężkiej rozgrzewce czas na rozciąganie. Jak zwykle miejsce obok mnie zajęła Kowalkiewicz.
- Młoda patrz- wskazała ruchem głowy w stronę mężczyzny- ten koleś to Sebastian Karcz- po usłyszeniu tego imienia i nazwiska powstrzymałam się od wypowiedzi ' że co kurwa!'- facet od wyłapywania talentów do turnieju KSW. Zwyciężczyni tego turnieju będzie miała szansę zawalczyć o pas ze mną. Postara się dziś- puszcza do mnie oczko jednocześnie szturchając ramieniem. Wzdycham tylko ciężko na jej słowa. Po wykonaniu wszystkich ćwiczeń przyszedł czas na sparing. Dziś w parze przypadła mi Karolina.
- Pokaż na co Cię stać- rzuciła w moją stronę przed rozpoczęciem walki. Moje oczy mimowolnie powędrowały w kierunku Sebastiana, gdzie u jego boku stała znienawidzona przeze mnie Kinga. To z tą kurwą mnie zdradził. Otrzeźwiła mnie a jednocześnie odciągnął od tych myśli cios i krzyk mojej sparing partnerki. Zabrałam się za porządną walkę chciałam jej jak i jemu pokazać na co mnie stać i jak wiele stracił puszczając się z nią. Walkę wygrywam przez poddanie dźwignią na łokieć.
- Ty fujaro zrobiłaś to specjalnie- mówię gdy razem schodzimy z ringu
- Nie- mówi poważnie i klepie mnie w tyłek- idę się przebrać a ty chyba musisz z kimś pogadać- nim zdążyłam zareagować na jej słowa ona zdążyła się już gdzieś ulotnić a obok mnie zmaterializował się Karcz
- Cześć Lil myślałem, że już nigdy się nie spotkamy a tu taka niespodzianka
- Też tak myślała- odpowiadam rzucają pogardliwe spojrzenie tej dziwce
- Jestem jednym z agentów mających na celu wyłapywanie talentów na turniej KSW. Zwyciężczyni będzie miała okazje zaprezentowania swoich sił w walce z Karoliną Kowalkiewicz
- No i co?!- warczę przez zaciśnięte zęby
- Jesteś jedną z nich
- Fajnie ciesze się- posyłam mu sztuczny uśmiech- coś jeszcze?
- Tak dziś o 18 masz stawić się u mnie w gabinecie żeby wszystko omówić
- Dzisiaj to nie jest odpowiedni termin. Możesz wyznaczyć mi inny termin?
- Nie dość, że ma taka szanse to jeszcze wybrzydza- parska Strus
- Zamknij swoja buźkę bo może się to źle dla ciebie skończyć
- Spokój dziewczyny. Lil dobrze może być jutro?
- Ale jutro mieliśmy iść na kolacje- skarży się dziewczyna na co ja wybucham głośnym śmiechem
- To pójdziemy dzisiaj- zwraca się do niej- wiec jesteśmy umówieni na jutro godzina 18
- Tak- odpowiadam z wielkim uśmiechem. Podaje mi jeszcze swoja wizytówkę po czym bardzo szybko udaje się do szatni. Klnę w myślach na samą myśl o tym, że będę musiała się z nim spotkać sam na sam
- I co młoda będziemy walczyć na jednej gali?- pyta wychodząc w samym ręczniku spod prysznica
- Na to wygląda- burczę pod nosem, niechętnie zabiera ciuchy i idę się odświeżyć
- Chyba powinnaś się cieszyć?- pyta gdy tylko opuszczam kabinę
- Chyba- opadam bezwiednie na ławkę obok szafki
- Wiec o co chodzi?- wiem ze mogę jej zaufać. Z Marta nie utrzymuje już praktycznie kontaktu z tego co mi wiadomo wyjechała do Warszawy na studia. Wiec nie mam z kim pogadać.
- Sebastian to mój były. A jego dupa to laska z którą mnie zdradził- po tych słowach ciezko wzdycham
- Co za dupek. A wydalam się być spoko facetem
- Wydawał. Jest skurwielem i tyle. Ale już nie gadajmy o nim- puszczam jej oczko
- To może opijemy to dziś w klubie. Ja zapraszam- proponuje mi z wielkim uśmiechem
- Karo wiesz dziś nie da rady. Nikołaj wyjeżdża jutro rano bo o 17 ma stawić się w klubie i wolała bym spędzić z nim ten wieczór
- Aaaa rozumiem- porusza znacząco brwiami- to może jutro?
- Jutro po tym spotkaniu może być- dogadujemy jeszcze szczegóły i szczęśliwe opuszczamy szatnie.
- Chyba ktoś do Ciebie- wskazuje głową jednocześnie się ze mną żegnając. Odwracam się a na sali jest jeszcze Rafała szlifującego parter, trenera rozmawiającego z Karczem i chłopak z ogromnym bukietem białych róż. Szybko do niego podchodzę a on wręcza mi kwiaty
- Co ty tu robisz?- pytam wąchając róże
- Chciałem Cie odebrać z treningu w ostatni dzień mojego pobytu tutaj- uśmiecham się smutno muskając usta chłopaka- mogę wiedzieć kim jest ten facet w garniaku który ciągle gapi się na twój tyłek- pyta odrywając usta od moich
- To mój były Sebastian, teraz jest jednym z tych który wyłapuje ludzi do zawodów na gali KSW i jestem jedną z nich
- Nawet nie wiesz jak się ciesze- łapię Cie w ramiona i odkręca wokół własnej osi- ale jak dobrze rozumiem to oznacza, że będziecie się teraz spotykać
- Tak ale tylko zawodowo. Jutro o 18 mamy pierwsze spotkanie
- To może zadzwonię do klubu, powiem ze stawie się w niedziele i pójdę tam z Tobą?
- Skarbie nie masz się o co martwic- łapię go za dłoń i opuszczamy budynek. W spokoju udajemy się do domu. W drzwiach wita nas pies który od razu udaje się do ogrodu. Ja wyciągam z torby mój jogurt i płatki po czym rozkładam się na kanapie w salonie. Penchev w tym czasie nalewa nam soku i układa się u mojego boku. Puste opakowanie odstawiam na stolik i zaczynam bawić się włosami chłopaka.
- Niko jesteś już tak długo u mnie a nigdy nie byliśmy na basenie. Idziemy?- pytam unosząc jego głowę
- Nie mam siły wolę się Tobą teraz nacieszyć - podciąga się tak, że teraz znajduje się nade mną i zaczyna całować szyję jednocześnie zsuwać ramiączko bluzki
- Skarbie jeszcze zdążysz obiecuje Ci niezapomnianą noc
- Jeśli tak to idź na górę przebrać się w seksowne bikini
- W bikini- pstrykam go w nos i biegnę na górę. Przebrana udaje się do piwnicy gdzie już znajduje się Penchev

- Nie wynurzę się dopóki nie dostane całusa- i tyle go widziałam. Minęła już minuta a ja zaczęłam się bać. Z wielkim strachem nabrałam powietrza i szybko schowałam się pod taflę wody po czym złożyłam na jego ustać namiętny pocałunek.




09.08.2014
Budzi mnie słońce które wdziera się do sypialni przez dachowe okno. Na pewno zapomnieliśmy je zasłonić wczoraj. Zwlekam swoje nagie ciało z łóżka i narzucam na nie koszulkę Pencheva. W kuchni przyrządzam śniadanie, gofry w kształcie serduszek, owoce i bita śmietana. Wszystko równo układam na stole i czekam na przybycie moje księcia który jak dobrze słyszę krząta się po sypialni. Z kubkiem kawy rozsiadam się na krześle. Po około 2 minutach zjawia się Niko przeciągle całując mnie w usta.
- Witaj księżniczko- mówi gdy tylko siada na meblu obok mnie
- Witaj książę- mruczę mu do ucha jednocześnie przygryzając jego płatek
- Nie prowokuj
- Ja nic nie robię- po tych słowach nakładam sobie na talerz jeszcze ciepłego gofra wszystko dekoruje owocami i zajadam się ciągle patrząc na chłopaka. Gdy widzę, że już kończy posiłek zarzucam swoją jedną nogę na jego udo
- Oj nie prowokuj
- Dlaczego?- czuję jego dłoń na wewnętrznej stronie mojej nogi
- Bo nie wytrzymam i wezmę Cię ten ostatni raz przed wyjazdem tutaj  i teraz- jego dłoń niebezpiecznie zaczęła się zbliżać do mojej kobiecości
- A co stoi ci na przeszkodzie?- czuję już jego dłoń na swoim podbrzuszu
- Zastawa na stole i wielkie okno przez które będą nas podglądali twoi sąsiedzi
- Niech patrzą- szepcze zbliżając swoje usta do jego szyi. On szybko usadza mnie na stole a jego dłoń zaczyna szaleńczą zabawę z moją kobiecością. Układam swoje dłonie gdzieś za sobą i odchylam głowę do tyłu. Jestem już na skraju wytrzymanie kiedy on przestaje a ja czuję jednoczesne poirytowanie i pożądanie
- Skończmy to w wannie- wychrypiałam i pociągam go za rękę na górę do łazienki

Około godziny 12 żegnam się z chłopakiem i zamykam za nim drzwi. W pewien sposób się podłamałam. Związek na odległość to nic fajnego. Ale będę żyła z tą świadomością, że gdzieś tam jest mężczyzna który mnie kocha. Powolnie kieruje się na górę do garderoby gdzie muszę wybrać jakiś odpowiedni strój na dzisiejsze spotkanie jak i na wypad do klubu z Karo. Zastanawiam się czy wybrać sukienkę a może coś luźniejszego, jednak ostatecznie stawiam na coś eleganckiego a zarazem wygodnego. Przeglądam się w lustrze po czym udaje się do łazienki by zrobić sobie makijaż. Mocno podkreślam oczy a usta przejeżdżam czerwoną szminką. Spoglądam na zegarek gdzie widnieje już godzina 15.06 Czas na obiad jednak dziś nie chce mi się go przygotować. Zamawiam placki po węgiersku z jednej z okolicznych restauracji i rozsiadam się na kanapie. Biorę do ręki telefon i wykręcam numer Nikołaja. Nie odbiera. Trudno. . .

sobota, 19 lipca 2014

|Part 9|

Nerwowo bawię się palcami. Podłoga staje się teraz taka interesująca. A to wszystko w oczekiwaniu naChcialej do lekarza. Gdy kolejny raz 'strzelam' z palca słyszę głoś Niko.
- Skarbie przestań już- po tych słowach splata nasze palce
- Panna Moks- usłyszałam piskliwy głos pielęgniarki. Zwlokłam swoje pośladki i weszłam do gabinetu
- Witaj Lilianno- uśmiechnął się uroczo lekarz wskazując krzesło bym na nim usiadła- Mam tutaj pani wynik i muszę powiedzieć, że nie wyglądają za ciekawie. Ma pani nieznacznie obniżoną ilość płytek krwi. Więc to nic groźnego. Lecz proszę zacząć o siebie dbać. Do końca tygodnia zakaz jakiegokolwiek wysiłku. Proszę spożywać regularne posiłki i pić dużo wody. Ma pani tutaj jeszcze receptę- podał mi biały kawałek papieru na którym wcześniej coś naskrobał- proszę brać to 2 razy dziennie po posiłku. To tabletki na wzmocnienie- podziękowałam mu za wszytko po czym opuściłam pomieszczenie.
- Chodź- rzuciłam w kierunku Niko i razem opuściliśmy przychodnie
- I co?- zapytał Bułgar kiedy odpaliłam auto i włączyłam się do ruchu
- Zapnij pasy- burknęłam
- Już już
- Nic takiego mi nie jest dostałam jakieś tabletki i do końca tygodnia zakaz jakiegokolwiek wysiłku.
- Widzisz skarbie i dobrze, że pojechałaś to mogło być coś groźnego
- A i jeszcze mam obniżony poziom płytek krwi ale to nic ważnego. Jedziemy na zakupy?- zapytałam zbliżając się do galerii
- Jeśli masz na to ochotę- złapał za moje kolano kiedy staliśmy na światłach
- I to nie wiesz jak wielką- złączyłam nasze usta ale przerwało nam trąbienie
- Zielone- zaśmiał się Nikołaj

- Niko a te?- zaprezentowałam się w jednych z wielu szortów
- Mogą być
- A te?- zapytałam pokazując się chłopakowi
- Weź się zakryj- podbiegł szybko do mnie i zasłonił kotarę- te są zdecydowanie za krótkie, chyba, że będziesz je zakładałam tylko w domu przy mojej obecność- poruszał znacząco brwiami
- Zboczuch- odepchnęłam go- a spodenki wezmę. Idź bo mam jeszcze parę rzeczy do przymierzenia- w efekcie końcowym wybrałam 2 pary spodenek, dwie koszule, koszulkę, top, spódnice, szpilki i sandałki. Z siatkami ruszyliśmy w kierunku kawiarni. Siedliśmy przy stoliku czteroosobowym naprzeciw siebie a na wolne krzesła ułożyliśmy torby. Powoli przeglądałam kartę kiedy do stolika podeszła brunetka z długimi nogami w przykrótkiej spódniczce i białej prześwitującej koszuli. Na widok Pencheva zaczęła się ślinić ten też nie należał do grzecznych i badał ją wzrokiem skupiając się na jej biuście. Rzuciłam w jego stronę tylko lodowate spojrzenie na co zakrył się karta i podał swoje zamówienie dziewczynie
- A dla mnie lody waniliowe i czarną kawę- posłałam jej sztuczny uśmiech a ona odchodzi. Teraz mój wzrok tkwi w tęczówkach chłopaka
- Tak wiem wiem nic nie mów- odzywa się a ja uśmiecham się słodko

- Liluś co będziemy robić przez cały wieczór?- pyta jednocześnie uśmiechając się figlarnie kiedy wchodzimy do domu
- Chcę Ci przypomnieć, że mam zakaz wysiłku- pstrykam go w nos i z torbami kieruje się do garderoby
- Ale Liluś- staje za mną gdy ja układam ciuchy- taki wysiłek Ci nie zaszkodzi- zaczyna składać pocałunki na moim ramieniu
- Niko na początek chciała bym zjeść kolację, ok?- odwracam się w stronę chłopaka a on tylko przytakuje, składam na jego ustach namiętny pocałunek który on pogłębia. Nagle jego dłonie znajduję się pod moim sweterkiem- Penchev!- karce go i szybko zbiegam na dół by przygotować posiłek. Chłopak nieszczęśliwie za mną podąża.

Krzątam się w kuchni nie mogąc  znaleźć makaronu. Przeszukałam już wszystkie szafki.
- Nosz kurwa!- krzyczę gdy nie mogę dostać odpowiedniego opakowania
- Co jest?- Bułgar wychyla tylko głowę znad kanapy
- Chodź tu a nie- i w taki oto sposób Niko był już przy mnie- podaj mi ten makaron
- Co ty byś zrobiła beze mnie?- śmieje się sięgając ręką na najwyższą półkę
- Kurwa dostawiła bym sobie krzesło
- Dobra już już ty moja mała złośnico- ucałował mój nos i poszedł do salonu
Po około godzinie kolacja jest gotowa. Wyciągam lasagne na wcześniej przygotowany stół
- Nikołaj kolacja- wołam nalewając soku do szklanek
- Mmm jak cudownie pachnie
- Jeszcze lepiej smakuje- wystawiam mu język i razem zasiadamy do stołu. Chciałabym by każdy dzień tak wyglądał, pobudka przy nim, obiad z nim, kolacja z nim. A co noc chciała bym zasypiać przy jego boku. Każda chwila z nim dawała mi ogromną radość. Każde spojrzenie, dotyk, słowo wszytko to powoduje miły dreszcz czy motylki w brzuchy. Spoglądam na niego i uśmiecham się na widok umazanego Niko. Kiedy kończymy razem sprzątamy talerze i udajemy się na górę. Ja wygodnie układam się na sofie a on patrzy na mnie wyczekująco.
- No co skarbie nie siadasz?- pytam a on tylko smutno kiwa głową. Usadawia się na sofie a ja leżąc umieszczam swoje stopy po obu stronach jego bioder. Kochany Penchev bierze koc i nas nakrywa. Biorę do ręki moją ulubioną książkę i zatracam się w jej treści.
- Skarbie- odkładam lekturę- idziemy spać- przecieram dłonią obolały kark i podnoszę się po pozycji siedzącej
- Mam inny pomysł- rzuca się na mnie i zaczyna całować, w wyniku czego ja z powrotem ląduję na plecach. Zaplatam swoje stopy wokół jego bioder a on w tym czasie delikatnie mnie podnosi i kieruje się do sypialni.
- Skarbie- mruczę mu prosto w usta Niko opowiada cichym mruknięciem i zaczyna całować moją szyję 
- Chciałabym się wykapać- szepcze odchylając głowę do tylu
- Może być i tak- podnosi mnie i sadza ja szafce. Moje dłonie szybko odnajdują guziki w jego koszuli, niezdarnie ale udaje mi się jej pozbyć po czym ona ląduje w kącie pokoju. Natomiast Bułgar sprawnie uporał się z moim sweterkiem, mi w tym czasie udało się rozpiąć guzik jego jeansów. Wsuwam swoje stopy tak , że teraz dotykam jego bokserek, powolnie zsuwam je w dół.  Chłopak szybko odkopuje je gdzieś w bok. Kiedy zostaje już w samej bieliźnie Niko przestaje mnie całować i odchodzi na parę kroków.
- Co jest kurwa!- syczę przez zaciśnięte zęby
- Nie jestem pewien- zaczyna drapać się po brodzie- dziś ciągle mnie unikałaś hmmm....
- Kurwa Penchev zaspokoisz mnie dziś czy mam sama się zadowolić pod prysznicem i iść spać na kanapę?- warczę zeskakując z komody
- Lubie Cie taką- odpowiada seksownie i ponownie usadza mnie na meblu swoją dłoń umieszczając na zapięciu od stanika. Ściąga go bez ogródek a swoją dłoń przekierowuje na wewnętrzną stronę moich ud. Ja w tym czasie swymi stopami próbuje pozbyć się jego bielizny. Po kilki nieudanych próbach mi się to udaje. Gdy jesteśmy już nadzy dłoń chłopaka zaczyna wędrówkę po moim podbrzuszu. Powoli moje mieszkanie wypełniają przyśpieszone oddechy i moje ciche pojękiwania. Już wiem, że dłużej nie wytrzymam, odchylam głowę do tyłu a on zaprzestaje ruchów swoją dłonią. Spoglądam pytająco w jego oczka a tam dostrzegam coś wyjątkowego.
- Skarbie nie chcę by to skończyło się na taj szafce- i powoli podnosi mnie do góry. Teraz jego męskość ociera się o mnie a języki toczą wojnę. Szybko znajdujemy się w sypialni i tam dajemy upust swojemu pożądaniu. Cały dom tonie w naszych jękach i cichym mruczeniu. Po wielkim uniesieniu idziemy razem się wykąpać a tam dzieje się ciąg dalszy naszych ekscesów.


poniedziałek, 2 czerwca 2014

|Part 8|

- Co ty tutaj robisz do cholery i czego tu szukasz bo na pewno nie szczęścia- warczę obrzucając mojego 'gościa' szorstkim spojrzeniem
- Przyszedłem w odwiedziny- cwaniacko się uśmiecha jednocześnie opierając się o futrynę
- Ale ja nie chcę twoich odwiedzin- próbuje zamknąć drzwi ale powstrzymuje mnie przed tym jego stopa
- Chyba jednak chcesz- odpycha mnie przez co ląduje na ziemię. Jednak szybko zbieram się z podłogi
- Wypierdalaj stąd Anzor- krzyczę i wymierzam mu siarczystego plaskacza. Chłopak szybko łapię się za bolące miejsce i rzuca mi wściekłe spojrzenie. Momentalnie znajduje się obok mnie łapiąc za nadgarstki i przyszpila do ściany.
- Uwierz mi piękna, że i tak będziesz moja- szepcze gdzieś w moją szyję. Ja jednak sprzedaje mu mocne kolana w jego męskość przez co się kuli a ja mogą go wypchnąć z domu. Po zamknięciu drzwi na wszystkie spusty opadam na chłodne płytki i przyciągam kolana do klatki piersiowej. Niko dlaczego wyjechałeś? Co raz bardziej boję się Anzora. Wstaję i biegnę na kanapę. Tam szczelnie okrywam się białym miękkim kocem.

' Podnoszę ciężkie powieki a przed oczyma widzę czekoladowe oczy i ciemne dłuższe włosy.
- Cześć skarbie- wita mnie namiętnym pocałunkiem 
- Hej Anzor, co ty tutaj jeszcze robisz?- unoszę się na łokciach a satynowa pościel zsuwa się z moich nagich piersi
- Chciałem się z Tobą pożegnać- przyłapuje go na tym, że gapi się na moje odkryte ciało które momentalnie nakrywam - Teraz to już chyba nie masz się czego wstydzić- łączy nasze usta w długi pocałunek a jego dłonie wędrują na moje pośladki
- Kotek nie zdążysz na samolot a jeszcze masz jech...- moją wypowiedź przerywa dzwonek do drzwi- O kurwa!- wyrywa się z moich ust. W pośpiechu ubieram szare rozciągnięte dresy i czarny top- Idź do garderoby- kieruje się do drzwi a mój... hmmm no właśnie. Przyjaciel. Udaje się do wskazanego przeze mnie pomieszczenia
- Witaj bracie- całuje go w polik i zapraszam do salonu...'

Kolejne wspomnienia przepływają przez moją głowę. To wszystko było takie skomplikowane, nie poukładane. Ciągle nie mogę o tym zapomnieć. Ten skurwiel wyrządził mi tyle krzywdy i jeszcze teraz mnie nachodzi. Rzucam beznamiętne spojrzenie na zegarek. 19.38. Z wielką niechęcią kieruje się do łazienki gdzie szybki prysznic pozwala mi wrócić do normalności. Ubieram króciutkie spodenki i szarą bluzę po czym wracam na kanapę z książką w ręku.

' Siedzę w pierwszym rzędzie na jednej z gali KSW. Anzor kończy walkę, każdy po kolei gratuluje mu pięknego zwycięstwa. Podchodzi do niego niska blondynka i wtula się w jego klatkę piersiową. On w tym czasie posyła mi perskie oko i niesłyszalnie mówi ' Za godzinę u Ciebie''

Nie mogę skupić się na czytaniu tej książki każde słowo jest dla mnie niezrozumiałe. Odkładam książkę na blat stołu i udaje się na górę. W garderobie przebieram się w wygodne jeansy do tego dobieram białą koszulę i jasne szpilki na ramię zarzucam czarną torbę i jestem już gotowa do wyjścia. Wsiadam do mojego mitsubishi i szybko obieram wcześniej wybrany kierunek. Parkuje przed betonowym płotem i opuszczam pojazd. Kupuję znicze i kwiaty po czym przekraczam ciężką furtkę. W pośpiechu znajduje się nad grobem rodziców. Odpalam wkłady i odstawiam na marmurową płytę nagrobkową. Układam kwiaty i delikatnie przecieram zdjęcie tak dobrze znanych mi twarzy. Po moim poliku płyną dwie samotne łzy, szybko je przecieram i podnoszę się by opuścić cmentarz. Nagle mój telefon wydaje dźwięk oznajmiający nadchodzącą wiadomość.

' Możemy się dzisiaj spotkać? Chcę coś z Tobą przedyskutować. Zbyszek'

Szybko wystukuje wiadomość zwrotną.

' Bądź za 30 minut. Liliana.'

By skrócić sobie czas oczekiwania nastawiam wodę. Słyszę dzwonek i podążam w kierunku drewnianych drzwi. Otwieram je i zapraszam Bartmana do środka.
- Chcesz coś do picia?- pytam beznamiętnie podążając do kuchni
- Jeśli to nie będzie problem to wodę- nalewam bezbarwną ciecz do przeźroczystej szklanki a sobie zaparzam malinową herbatę. Na talerz wyciągam ciasto kupione w drodze z cmentarza. Układam to na tacy i wędruje do salonu gdzie Zbyszek ogląda moją książkę.
- Podobno fajna. Asia też ją czyta- mówi gdy tylko zauważa moją obecność
- O tym to ja zdecyduje sama- siadam na skórzanym białym fotelu podkulając nogi a stopy układając pod pośladkami- O czym chciałeś pogadać?- pytam upijając gorący malinowy napój
- O Aśce. Ona się chyba czegoś domyśla?
- Co masz na myśli?- dopytuje odkładając herbatę i przenosząc wzrok na mojego gościa
- Ciągle mnie o Ciebie dopytuje. A po meczu w Częstochowie zrobiła mi wielką awanturę o to, że na Ciebie patrzałem- gdy spotykam się z jego zielonymi tęczówkami mogę tylko z nich wyczytać smutek
- Ale czy to jest mój problem?- unoszę głos
- Co ja jej mam powiedzieć?- bezradnie chowa twarz w dłoniach
- Może najlepiej to prawdę, że przespałeś się ze mną podczas gdy ona wyjechała, że było Ci kurewsko dobrze ze mną podczas gdy ona myślała o Tobie gdzieś w Polsce- staje naprzeciw niego- możesz jeszcze dodać, że gdy widzisz mnie w objęciach Niko piana toczy Ci się z buzi. A ode mnie możesz jej przekazać, że za tą akcję w Częstochowie pogorszyła sobie tylko sytu...- nogi robią mi się jak z waty i bezwiednie opadam na sofę obok niego. Momentalnie zjawia się przede mną i łapie mnie za kolana
- Nie pozwalaj sobie- strącam jego dłonie i przykładam rękę do czoła- A teraz proszę Cię wyjdź- wstaję i powolnie odprowadzam do drzwi
- Lila nie powinnaś zostawać sama
- A ty nie powinieneś się tu w ogóle zjawiać. Do widzenia- zamykam mu drzwi przed nosem a sama z butelką wody udaje się z powrotem na kanapę. Biorę w dłoń telefon i wybieram znany mi numer a na wyświetlaczu pojawia się jego zdjęcie. Odbiera już po drugim sygnale
- Cześć Myszko co tam się dzieje?
- Cześć a nić zdążyłam się już stęsknić
- Lila czemu masz taki słaby głos. Znowu gorzej się czujesz?- jestem pewna, że teraz robi zatroskaną minę
- Nie- ucinam krótko
- Wiem, że kłamiesz. Ja będę za jakieś 30 minut. Leż. Kocham Cie
- Też Cię kocham- szybko kończę rozmowę. W dłoń chwytam butelkę i upijam spory łyk. Włączam telewizor i odnajduję mój ulubiony program. Nie wiem kiedy zasypiam....
__________________________________________________________________________
Znowu krótko. Ale wolę pisać krótko a częściej. Co wy na taką opcję?
Nasi siatkarze pokazali na co ich stać. Ograć Brazylię na ich własnym terenie. Bezcenne.
Zachęcam do komentowania. Każdy wasz komentarz przedłuży następny rozdział.
Komentujemy ;)
Pozdrawiam :*
Przepraszam za błędy ;)

niedziela, 25 maja 2014

|Part 7|

- Niko jest sprawa
- Co skarbie?- podnosi się na łokciach
- Nie spakowałam piżamy- odpowiadam naciągając sukienkę na odsłonięte uda
- No to ja znajdę jakąś koszulkę, może być?- kiwam tylko głową i szybko udaje się do łazienki. Delikatnie pozbywam się swoich ubrań i bielizny która ląduje gdzieś na podłodze. Pośpiesznie znajduje się w kabinie. Ciepłe krople pozwalają mi zmyć z siebie cały ciężar dzisiejszego dnia. Kiedy opuszczam kabinę szczelnie owijam się ręcznikiem po czym przecieram dłonią zaparowane lustro. Przyglądam się dokładnie swemu odbicie. Podkrążone oczy i zapadnięte polika. Wszystko z przemęczenia. Słyszę ciche pukanie.
- Proszę- krzyczę a już po chwili obok mnie zjawia się Penchev ze swoją szarą koszulką
- Znalazłem tylko to- widzę jak mierzy mnie spojrzeniem- ale jak dla mnie możesz spać tak jak teraz- nie wiem kiedy stoi za mną i  układa swoje dłonie na moich drobnych biodrach. Całuje moją szyję i ramię a mnie przechodzi dreszcz, ten kurewsko przyjemy dreszcz.
- Jak dla Ciebie to mogę spać nawet nago- śmieje się i wyganiam go z pomieszczenia. Ubieram majtki i zarzucam jego t-shirt. Zbieram wszystkie moje rzeczy i opuszczam łazienkę w drzwiach mijając się z Nikolajem który klepie mnie w tyłek.
- Niko!- w odpowiedzi tylko słyszę jego śmiech
Przeskakuje z kanału na kanał i nie mogę znaleźć żadnego konkretnego programu. W końcu zatrzymuje się na kanale sportowym gdzie akurat jest powtórka jednej z gali KSW. Moim taki skrytym marzeniem jest wystąpić na chociażby jednej z nich. Słyszę charakterystyczny dźwięk otwierających się drzwi a już po chwili w wejściu do sypialni stoi Bułgar. Dopasowane bokserki, idealna klatka piersiowa na ten widok prostuje się i unoszę na łokciach.
- Co oglądasz?- pyta wycierając swoje mokre włosy w czarny ręcznik. Nie jestem w stanie nic odpowiedzieć.
- KSW- odpowiadam potrząsając głową i słyszę cichy chichot mojego chłopaka. Po chwili czuję jego wilgotną dłoń na moim ciele i ciepły oddech na szyi. Teraz już wiem, że nie obejrzę już programu. Odwracam się w jego stronę i składam na jego ustach namiętny pocałunek który oddaje. Gdy to przeradza się w dziką namiętność. Niko siada na mnie okrakiem a moje dłonie umieszcza nad głową. Jego usta zostawiają wilgotne ślady na mojej szyi.
- Chyba niepotrzebnie dawałem ci tą koszulkę - szepcze przygryzając płatek mojego ucha. W odpowiedzi kiwam tylko głową a on szybko zrywa ze mnie t-shirt.

Budzę się wtulona w ogromną białą puchową poduszkę, która jest przesiąknięta zapachem Pencheva. Mozolnie wstaję z łóżka i wzrokiem odnajduje szarą koszulkę, nakładam ją na swoje nagie ciało. Polowi zmierzam do hotelowego aneksu kuchennego tam zastaję Niko w bokserkach z czerwonymi pręgami na plecach. Szybko zerkam na swoje paznokcie i mimowolnie się uśmiecham na wspomnienie naszej wspólnej nocy. Zakradam się za niego i całuje w ramię szepcząc ciche 'Przepraszam'
- Cześć kochanie- składa całusa na mojej dolnej wardze- Za co ty mnie przepraszasz?- unosi podejrzliwie jedną brew do góry 
- Za to na plecach- robię słodkie oczka
- A za to- cicho się śmieje- Dziękuję- łapie mnie za biodra i sadza na blacie. Kiedy moje nagie pośladki stykają się z zimnym blatem cicho jęczę- Tutaj masz kanapki zjadaj to a ja idę w tym czasie się ogarnąć- dodaje i znika za drzwiami od łazienki. Niko chyba nie wiem, że ja nie jem tylko co on. Przeżuwam kolejny kęs mej kanapki kiedy czuję ciepły dotyk na mojej szyi.
- Chciałam Cie uświadomić, że ja na śniadanie jem dwie maks trzy kanapki. A ty uszykowałeś kopiec jak dla świni
- Oj nie narzekaj- całuje mój kark i zajmuje miejsce tuż obok mnie- To ja to zjem- uśmiecha się nikle. Sączę powoli czarną kawę i wpatruję się w Nikolaja który pochłania śniadanie w mgnieniu oka. Po chwili czuję jego dłoń na wewnętrznej stronie mojego lewego uda.
- Niko!- bulwersuje się jednocześnie przygryzając dolną wargę
- Oj już nie udawaj. Wiem, że Ci się podoba- odpowiada puszczając mi oczko
- I to nie wiem jak- szepczę mu do ucha i wstaje od stołu- Ja idę się ubrać- po tych słowach kieruje się do walizki z której zabieram czystą bieliznę i ciuchy.
Odświeżona i przebrana opuszczam łazienkę a przy drzwiach czekaj już Niko z naszymi walizkami. 

Właśnie siedzę na kanapie i przeglądam różne kanały. Penchev wyjechał do Bełchatowa na jakąś wizytę u lekarza i ma wrócić dopiero jutro czyli w poniedziałek rano. Przed wyjazdem nakazał mi siedzieć w domu i czekać do jego przyjazdu po którym razem wybierzemy się na moje kontrolne badania. Z rozmyślań wyrywa mnie ciche pukanie do drzwi. Gdy tylko je uchylam złość wzrasta maksymalnie.
- Co ty tutaj robisz do cholery i czego tu szukasz bo na pewno nie szczęścia- warczę obrzucając mojego 'gościa' szorstkim spojrzeniem
________________________________________________________________________
Wybaczcie, że tak krótko ale ostatnio było nieco dłużej i obiecuję, że następny też będzie dłuższy.
Co myślicie o tym blogu jak i o rozdziale? Bardzo czekam na wasze komentarze i opinie.
Przepraszam jeszcze raz ;c
Pozdrawiam :*
Przepraszam za błędy :)

niedziela, 11 maja 2014

|Part 6|

25.07.2014
Wykończona wracam do domu. Od progu wita mnie misiek- mój pies i cudowny zapach z kuchni. Rzucam torbę pod szafę i ściągam buty. W pośpiechu udaje się w stronę skąd dochodzi ten cudowny zapach. W kuchni zastaję Pencheva w fartuszku na ten widok mimowolnie się uśmiecham. Zakradam się za niego przytulam do jego pleców.
- Jeju Lila ale mnie wystraszyłaś- odwraca się w moją stronę
- Aż tak strasznie wyglądam?- pytam odchodząc od niego i przeglądając się w lustrze
- Nie- przyciąga mnie do siebie i namiętnie całuje- Dlaczego rano mnie nie obudziłaś?- pyta z wyrzutem
- Bo po pierwsze zaspałam, po drugie tak słodko spałeś, że nie miałam serca Cię budzić- uśmiecham się słodko i zmierzam w kierunku kuchenki
- Dobra dobra, a śniadania nie zjadłaś bo?- szybko znajduje się za mną i zabiera mi łyżkę którą chciałam spróbować dania przez niego przygotowanego
- Bo nie miałam czasu- burczę pod nosem i udaje się na górę. Przez ostatnie dni nie mam ochoty jeść a on ciągle się o to czepia. Zakładam słuchawki które wcześniej podpięłam do telefonu i wychodzę na balkon. Wyciągam z kieszeni papierosa i chcę go odpalić kiedy obok zjawia się Niko. Z niechęcią wyciągam go z ust i chowam do paczki. Bułgar delikatnie ściągam mi słuchawki.
- Lilka co jest?- pyta z taką troską
- Nie wiem wszystko idzie nie tak ostatnio. Dzisiaj przegrałam kolejny sparing i ty się ciągle czepiasz- spoglądam w te śliczne oczka
- Bo nic nie jesz, ostatnio twoje pożywienie to to- kładzie swoją dłoń na moim pośladku gdzie zawsze trzymam papierosy
- Nie mam ochoty, zrozum
- Lilka ale jeśli nie będziesz jadła to wiesz co się może stać- kiwam tylko głową i mocno się w niego wtulam a on całuje mnie we włosy- Chodź na obiad- ciągnie mnie na dól. W ciszy siadamy przy stole i zaczynamy konsumować pyszną zupę jarzynową. Z trudem przełykam kolejną porcję. Po wszystkim Niko posprzątał po nas i razem poszliśmy na górę. W spokoju położyłam się na sofie a tuż obok mnie chłopak. Czułam jego ciepły oddech na karku i delikatną dłoń na biodrze. Nie wiem kiedy zasypiam.
Budzi mnie mój telefon. Nikołaja nigdzie nie ma. Wzruszam tylko ramionami i odnajduje dzwoniący sprzęt. Odbieram telefon nie sprawdzając kto to.
- Tak
- Co robisz słoneczko?- Gdy słyszę ten głos zamieram
- Spierdalaj!- krzyczę i kończę połączenie. Skąd Anzor ma mój nowy numer? Wściekłość wzrasta do poziomu maksimum. Z powrotem kładę się i zasypiam.
Tym razem budzi mnie delikatny dotyk na moim poliku. Uchylam powiekę i widzę rozradowaną twarz Pencheva
- Co się tak cieszysz?- podnoszę się do pozycji siedzącej
- Zobacz- skazuje na swoją nogę gdzie nie ma już gipsu
- Jeju nawet nie wiem jak się cieszę- rzucam się na niego. Przez to że kucał i nie utrzymał równowagi razem lądujemy na podłodze- Ale z drugiej strony już mnie
- Dlaczego?- pomaga mi wstać i splatając nasze palce kieruje nas w stronę kuchni
- Bo wyjedziesz i już nie będziemy się tak często widywać
- Ej skarbie- łapię moją twarz i zmusza do spojrzenia w jego oczy- jeszcze całe 2 tygodnie mamy tylko dla siebie
- To nie musisz teraz wracać?- momentalnie mój humor się poprawia
- Nie- muska moją dolną wargę- pauzuje 4 tygodnie, 2 już mam za sobą jeszcze dwa. Poza tym do Rzeszowa jest 5 godzin więc będę przyjeżdżał w każdy wolny weekend a ty będziesz mogła przyjeżdżać kiedy zechcesz
- Niko a pojedziemy gdzieś dzisiaj? Nie chcę mi się siedzieć w weekend w domu- siadam na blacie w kuchni podczas gdy chłopak nalewa sok
- Pojedziemy- staje między moimi nogami a ja zarzucam ręce na jego szyję- ale pod warunkiem, że coś zjesz a i jeszcze zakupy musimy zrobić bo pustka w lodówce no i pamiętaj, że tym razem ja płace- zbliża swoją twarz do mojej ale ja nagle odwracam twarz- O cho moja księżniczka się obraziła- po tych słowach zaczyna całować moją szyję
- Dobra dobra. Zjem kanapki dwie- zeskakuje z blatu i idę do salonu

Równo o godzinie 21 spotykamy się pod drzwiami. Gdy tylko widzę Niko momentalnie się uśmiecham. Delikatny zarost dodaje mu męskości. Wygląda zjawiskowo.
- Wyglądasz fenomenalnie- obejmuje mnie w pasie kiedy tylko znajduje się obok niego
- Dziękuję. Więc jedziemy do kina?- on tylko delikatnie przytakuje
- Liluś a jutro z rana pojedziemy do Częstochowy?- pyta kiedy ja odpalam samochód
- Po co?- rozglądam się by sprawdzić czy mogę wyjechać z podjazdu
- Jest zamknięty sparing Polska- Bułgaria
- No i jak chcesz się tak dostać?- spoglądam na niego kiedy stoimy na światłach
- Normalnie przez drzwi- zaczyna cicho chichotać. Fakt zapomniałam, że mój chłopak jest siatkarzem.

Budzi mnie mój cholerny budzik którego nie wyłączyłam na weekend. Leniwie otwieram oczy. Wsuwam na nogi chapcie i w samej piżamie idę do kuchni. Od samego rana czuję, że ten dzień nie będzie należał do udanych. Przygotowuje naleśniki z owocami i pyszną kawę. Kiedy kończę w kuchni zjawia się Niko.
- Tak możesz mnie witać codziennie- całuje mnie w polik i siada do stołu a ja zmuszam się do uśmiechu. Po wmuszeniu w siebie 2 naleśników idę na górę. Tam się ubieram. Dziś stawiam na wygodę. Od razu zabieram się za pakowanie najpotrzebniejszych rzeczy. Gdy malutka walizka była już spakowana do pokoju wszedł Penchev.
- Skarbie co jest?- siada na sofie w garderobie i uważnie mi się przygląda
- Nic- szepcze pod nosem
- Przecież widzę- szybko znajduje się obok mnie i mocno przytula
- Mam zły humor jakoś dziś. Przepraszam- unoszę głowę i składam na jego ustach delikatny pocałunek- To co jedziemy?- pytam wstając i poprawiając dresy
- Jasne- wstaje i zabiera moją walizkę

Około godziny 15 meldujemy się w hotelu. Po otrzymaniu karty do naszego apartamentu udajemy się na wyznaczone piętro. Szybko rozpakowujemy swoje ciuchy. Podczas gdy Niko poszedł się odświeżyć ja szukam odpowiedniego stroju na mecz. Wiem, że będzie tam Bartman. Muszę zrobić coś by wiedział co stracił. A także muszę pokazać Nikolajowi jaki skarb ma przy sobie. By nie musiał się mnie wstydzić. Stawiam na czarną sukienkę i szpilki tego samego koloru. Dobieram do tego czerwoną torebkę. Kiedy Penchev zwanie łazienkę ja szybko tam się udaje wcześniej zabierając swoje rzeczy. Po odświeżeniu się szybko ubieram ciuchy i robię makijaż. Mocno podkreślam oczy w usta przejeżdżam czerwoną szminką.
Równo o 17 wychodzimy z pokoju. Drogę do hali postanowiliśmy przebyć pieszo. Uśmiecham się nikle kiedy Bułgar splata nasze palce. Większość drogi przebywamy w ciszy. Podziwiam te stare kamienice i nowoczesne wieżowce.
- Lilka na pewno chcesz tam iść?- pyta kiedy stajemy pod ogromnym budynkiem
- Obiecałam więc idę- rzucam i otwieram drzwi. Podążam za dźwiękiem odbijającej się piłki. Czuje na sobie palący wzrok Pencheva.
- Przepraszam a pani kim jest? To zamknięty mecz- woła za mną starszy pan. Ale ja nie zwracam na niego uwagi. Chcę jak najszybciej usiąść, strasznie kręci mi się w głowie. Słyszę jak Niko tłumaczy mu wszystko.Siadam wygonie na jednym z krzeseł blisko parkietu, po chwili obok zjawia się chłopak z dwoma butelkami wody.
- Proszę- podaje mi jedną z nich jednocześnie lustrując wzrokiem- Lila dobrze się czujesz?- chwyta mój podbródek i zmusza do spojrzenia w jego śliczne oczęta. Kiwam tylko przecząco głową- W takim razie wracamy
- Nie- od razu protestuje ciągnąc go za dłoń by usiadł- Przejdzie mi- uśmiecham się
- Już ostatnio miałaś iść do lekarza. W poniedziałek nie pójdziesz na trening i pojedziemy do lekarza- mówi stanowczo głosem nieznoszącym sprzeciwu 
- Mhm- opieram głowę o jego ramię i wpatruje się w płytę boiska. Szybko odnajduje Bartmana stoi z tą swoją Asią. Kiedy nasze spojrzenia się spotykają, mrużę oczy i zagryzam poliki od środka jednocześnie czując ciepłą dłoń na kolanie. Podnoszę głowę i namiętnie całuję Niko. Gdy tylko się od niego odsuwam widzę zdziwienie w jego oczach. Jednak szybko całuje mnie w nos. Spoglądam na Zibiego z jego wyrazu twarzy można wyczytać tylko ogromną zazdrość.
- Misiek idę po gumy do żucia- kiwa tylko głową. Widzę, że boli go to iż nie może grać. Dość szybko znajduje się przy sklepiki kupuję gumy i siadam na krześle. Czuje się co raz lepiej ale nadal drżą mi nogi.
- Co łączy się z Bartmanem?- słyszę to pytanie momentalnie otwieram szerzej oczy
- Nic. A co ma mnie z nim łączyć
- Widzę jak na ciebie patrzy- staje naprzeciw mnie
- Normalnie. Nie interesuje mnie on- wstaje i krzyczą jej prosto w twarz
- Nie zrobisz ze mnie debilki- popycha mnie na ścianę
- Nie mam zamiaru- odpycham ją od siebie. Kiedy chcę ją wyminąć ona łapie mnie za ramie i ciągnie w swoją stronę. Nie wytrzymuje i łapie ją za szyje przyszpilając do ściany- Słuchaj blondi bo mówię to do Ciebie ostatni raz. Gówno mnie interesuje twój Zbyszek. Jestem zajebiście szczęśliwa z Niko- puszczam ją a ona łapczywie łapie powietrze. Widziałam, że ten dzień nie będzie należał do udanych. Teraz jedyne na co mam ochotę to wejść na pustą salę treningową i wyżyć się na jednym z worków. Myśleć o tym, że ten worek to Anzor. Wyobrażam sobie wtedy ja masakruje jego przystojną facjatę.

O 21 jesteśmy już w hotelowym pokoju. Szybko pozbywam się wysokich butów i opadam na łóżko tuż obok mnie ląduje Penchev wcześniej ściągając buty. Czuje jak moja ciało wtapia się w miękką pościel. Wpatruje się w idealnie biały sufit. Lecz po chwili przed moimi oczami pojawia się twarzyczka Nikolaja. Przetaczam się tak, że teraz to on jest pode mną. Moje dłonie momentalnie lądują na jego klatce piersiowej.
- Niko jest sprawa
- Co skarbie?- podnosi się na łokciach
- Nie spakowałam piżamy...
___________________________________________________________________________
A więc tak. Zakończenie nawiązujące do kolejnej części. Jak wam się podoba ta część? Jakie są wasze odczucia? Jakie przewidywania?
A tak poza rozdziałem. Pierwsze dwie rozgrywki pod wodzą Antigi. Jak wasze odczucia?
Jestem na waszych blogach nie koniecznie komentuje ale czytam. Postaram się coś jednak skomentować...
Pozdrawiam :*
Przepraszam za błędy... 

sobota, 26 kwietnia 2014

|Part 5|

- Jednak kręcą Cie tacy brązowoocy?- słyszę tą chrypkę w głosie a po moim ciele przebiega dreszcz. Ten kurewski dreszcz który towarzyszył mi przez ostatnie miesiące bardzo często.
- Gówno Cię to interesuje! A twoje upodobanie za to się zmieniły- odpowiadam zamykając lodówkę i odstawiając wódkę i sok na blat
- O czym mówisz?- czuję jak przysuwa się do mnie, do moich nozdrzy dobiegają tak dobrze znane mi perfumy
- O twojej prześlicznej Klaudii- boje się odwrócić- czujesz tą ironię?- zbieram w sobie siły i gwałtownie się odwracam
- Co Ci w niej nie odpowiada?- przywiera do mnie umieszczając swoje ręce po obu stronach mojej głowy
- Wszystko!- warczę przez zaciśnięte zęby i chcę odejść ale on mi na to nie pozwala
- Mi też.
- To po co z nią jesteś?- on tylko delikatnie popycha mnie na drzwi od lodówki i wraca do wcześniejszej pozycji
- Pomogła mi i to bardzo
- W czym? W zaspokojeniu twoich potrzeb- wybucham śmiechem a on tylko przymyka moje usta swoją dłonią
- Nie!- mierzy mnie wzrokiem a mi robi się gorąco pod wpływem jego oczu, parzy mnie.
- To co ona ma takiego w sobie?
- Idealna figura, błyszczące oczy- wylicza na palcach- dwa delikatnie tatuaże, długie nogi i zajebiście miękkie usta. Tego wszystkiego jej brakuje-przysuwa się jeszcze bliżej do mnie- Za to ty masz to wszystko- opiera swoje czoło o moje. Jeszcze chwila a mu ulegnę. Nie Lilka !! Odpycham go a on upada z impetem na krzesło robiąc niezły hałas. Ja zabieram rzeczy i opuszczam pomieszczenie w drzwiach spotykając Niko
- Martwiłem się- przytula mnie niezdarnie bo przeszkadzają mu kule- co tam tak długo robiłaś?
- Ktoś mnie tam zatrzymał- odpowiadam gdy stawiam na stole kolejną butelkę

Właśnie wybiła godzina 23.07 ja jestem już nieźle wstawiona i bardzo zmęczona. Kolejny raz opieram głowę o ramię Pencheva.
- Lila zbieramy się?- pyta spokojnie i delikatnie Niko
- A chcesz?- podnoszę wzrok i patrze w te jego piękne oczęta
- Ja pytam Ciebie- kładzie swoją ogromną dłoń na moim kolanie
- Zostańmy jeszcze chwilkę, ok?- moja dłoń ląduje na jego idealnie splatając nasze palce
- To ja pójdę zamówić taksówkę- całuje mnie w czoło i odochodzi. Kiedy tylko znika za drzwiami obok mnie pojawia się Rafał
- Co się stało w kuchni, że Anzor wyszedł taki poddenerwowany?
- Zaczął głupi temat. Wystarczy?
- Siostra po prostu się o Ciebie martwię- obejmuje mnie ramieniem
- Dam sobie radę, braciszku- całuje go w polik
- A gdzie Nikołaj?
- A co spodobał ci się? Przypominam, że masz żonę- zanoszę się śmiechem
- Ha ha ale zabawne. Suche aż się napić muszę- po tych słowach upija soku z mojej szklanki- A tak na poważnie. To fajny chłopak- klepie mnie w ramię i odchodzi.
Powoli zaczęłam się denerwować bo nie ma go już 10 minut a ileż można dzwonić. Powoli zbieram swoje rzeczy i żegnam się z gośćmi. Widzę jak w stronę drzwi zmierza Klaudia. Zakradam się za nią. Zostawia uchylone drzwi.
- A ty co tak tutaj sam stoisz?- podchodzi do Niko i opiera się o barierkę tuż obok
- Nie mogłem się dodzwonić po taksówkę ale już się udał- posyła jej swój cudowny uśmiech i kieruje się w stronę drzwi
- Zaczekaj- ciągnie go za dłoń by stanął z nią twarzą w twarz- Co taki chłopak jak ty robi z taką dziewczyną jak Liliana? Ty prowadzisz cudowne życie. Pragnie Cię każda dziewczyna. A ona w młodości bójki teraz też walki. Ciągły chaos.
- Wiesz co chyba Cię to nie powinno interesować- kolejny raz Penchev chce od niej odejść. Madej jednak mu na to nie powala i chce go pocałować. On jednak zdecydowanym ruchem delikatnie ją odpycha- chyba pomyliłaś adresy
- Też tak myślę. Zbieraj ten wytapetowany ryj i wypierdalaj stąd. Sztuczna lala lecąca na kasę- słowa wypowiadane przeze mnie dość szybko do niej docierają ponieważ rzuca się na mnie z pazurami. Wiem, że nie powinnam ale muszę. Wdaje się w bójkę z Klaudią. Trafiam ją raz i tylko tyle jest mi dane. Szybko odciąga mnie od niej Niko mocno do siebie przytulając. Chcę się jak najszybciej od niego oderwać. Penchev ma więcej siły. Kiedy tylko mi na to pozwala zerkam w jej stronę. Stoi z czymś przystawionym do nosa. Najprawdopodobniej przyniósł jej to mój brat ponieważ obok niej się teraz znajduje.
- Możemy iść?- pytam Bułgara. On jedynie przytakuje. Nie chce czekać na taksówkę. Ruszam szybko w stronę mojego domu. Słysze głośne wołanie Niko i Rafała.
- Spierdalać! Niech tylko któryś spróbuje za mną iść!- krzyczę a z moich oczu wypływają zły. Dlaczego? Nie wiem! Wszystko w moim życiu się komplikuje. Ciągle coś idzie źle. Nawet nie wiem kiedy znajduje się na cmentarzu. Delikatnie popycham potężną metalową furtkę. Prawo, lewo, prawo i jestem. Tak dobrze mi znane twarze i ich zdjęcia na marmurowej płycie nagrobka. Takie uśmiechnięte. Pod spodem wygrawerowane złote litery. Arkadiusz Moks, Joanna Moks. Przecieram ich twarze. Z moich oczu spływają kolejne łzy. Cmentarz o tej porze wygląda cudnie. Nie wiem czy można powiedzieć, że to miejsce wygląda cudnie ale tak jest. Mrok i jasne światełka. Poprawiam kwiaty na płycie i czuje nieprzyjemny dreszcz. Zbiera się na burzę. Mokre krople padają na moje odkryte ciało. Siadam na mokrej już ławce. Nic mnie w tej chwili nie interesuje. Czuję się jakby to oni na górze płakali razem ze mną. Czuję ich obecność. Przypominam sobie cichy śmiech mamy kiedy razem z Rafałem ganialiśmy się po placu. Reprymendy taty za kolejną bójkę w szkole. Oraz wspólne wieczory przy kominku, wspólne wakacje nad morzem czy w górach. To wszystko zmieniło się diametralnie w ciągu 2 lat. Najpierw mama odeszła nam wysoko a my załamaliśmy się. Nieoczekiwanie odszedł też on, mój ojciec. A ja w wieku 17 lat musiałam stać się dorosła. Nie wiem kiedy ktoś siada koło mnie i kładzie mi coś na ramiona.
- Liliana  będziesz chora- obejmuje mnie
- Trudno- nie odpowiada nic tylko moknie razem ze mną wpatrując się w twarze naszych rodziców- skąd wiedziałeś, że tutaj będę?- pytam brata tym razem zerkając w jego stronę
- Zawsze tutaj przychodzisz jak jest coś nie tak- uśmiecha się nikle- Chodź bo będziesz chora. A tam ktoś na Ciebie czeka- posyłam tylko pytające spojrzenie ale po chwili mnie olśniewa.
- Dziękuję!- całuje polik mojego brata i oddaje mu bluzę. Jak najszybciej znajduje się przy bramie tam czeka na mnie już Niko. Mocno mnie do siebie przytula.
- Będzie dobrze mała- całuje mnie we włosy.

Po 15 minutach jesteśmy już w domu. Ja biegnę na górę gdzie przebieram się w top, spodenki i rozciągniętą bluzę a włosy splatam w warkocz. Po chwili jestem już na dole i czekam aż zagotuje się woda. Robię nam herbatę i zapraszam go na górę do mojego królestwa. Siadamy na kanapie w małym saloniku.
- Przepraszam- to moje pierwsze słowa wypowiedziane do niego do momentu tamtego incydentu
- Lilka nie masz mnie za co przepraszać- mocno pociąga mnie do siebie w wyniku czego ląduje w jego ramionach
- Mam, zachowałam się jak jakaś psychiczna. Nie powinnam reagować.
- Każdy by tak zareagował- mówi spokojnie delikatnie unosząc mój podbródek tak bym na niego spojrzała. Wpatruje się w jego czekoladowe tęczówki. Czuję jak moje serce szybciej bije, słyszę jego przyśpieszony oddech. Nim się orientuję on łączy nasze usta. Szybko zabieram swoje pośladki i wygodnie siadam na nim okrakiem. Jego ciepłe dłonie lądują na moich udach a mnie przechodzi przyjemy dreszcz. Nasze pocałunki stając się co raz bardziej namiętne. Moje dłonie mimowolnie lądują pod jego bluzą a jego ręce na suwaku od mojej bluzy. Delikatnie go rozsuwa. Szybko się opamiętuję i wyciągam swoje dłonie łapiąc jego. Przerywam nasz pocałunek opierając czoło o jego. Podnoszę powieki i widzę te piękne oczęta z których można wyczytać żal, troskę i niepewność. Delikatnie potrząsam głową. Chce z niego zejść ale on mi to uniemożliwia.
- Lila co jest?- chwyta moja twarz tak bym na niego spojrzała
- Nie mogę, to znaczy nie chcę kolejny raz rozpoczynać czegoś od łóżka
- Rozumiem- jego oczy smutnieją
- Ale to nie znaczy, że w ogóle nie chcę czegoś zaczynać- uśmiecham się
- Czyli, że my- kiwam twierdząco głową- jesteśmy parą- kończy i szybko całuje mnie w usta
________________________________________________________________________
Taki obrót sprawy. Odpowiada wam? Jak myślicie czy ten związek ma sens?
Czekam na wsze opinie? Chętnie je czytam i sprawiają mi wielką radość:)
Następny będę chciała dodać jak najprędzej. Im więcej komentarzy tym szybciej on się pojawi.
Dziękuje, że tu jesteście :*
Pozdrawiam :*
Przepraszam za błędy :)