Nagrałam się tylko na sekretarkę mojego przystojniaka. Gdy chowałam sprzęt do torebki wpadłam w czyjś wózek.
- Przepraszam- burknęłam i już go wymijałam gdy złapał mnie za ramię
- Nie ma za co piękności. - zatapia we mnie swoje zielone oczęta
- Jest, jest- już chcę się oddalić gdy on znowu zabiera głos
- Czy dała byś porwać się na kawę do mnie?- kolejny bajerant
- Przepraszam ale cię nie znam- uśmiecham się nieśmiało i kolejny raz odwracam się od niego
- Zbyszek- wyciąga ogromną dłoń
- Liliana
- Piękne imię. W taki razie już się znamy więc może wpadniesz do mnie?
- Mam lepszą propozycję ty przyjedź do mnie- zbliżam się znacząco do niego
- Podaj adres, godzinę i numer telefonu- szybko skrobie mu to na kartce z mojego notesu i już ostatecznie oddalam się od niego. Zbieram do kosza potrzebne jak i niepotrzebne rzeczy. Zabieram ze sobą także parę butelek alkoholu. Reguluje płatność i opuszczam market. Pakuje wszystko do bagażnika gdy otrzymuje wiadomość. Gdy tylko zasiadam za kierownicą odczytuje SMS'a:
' Piękna i takie ciężary dźwiga :* Z.'
Zapisałam sobie jego numer i wyruszyłam w drogę do domu.
Po rozpakowaniu ciężarów zabrałam się za przyrządzanie czegoś do jedzenia, w końcu nie jadłam nic cały dzień. Postawiałam na rurki z kurczakiem w sosie serowym. Gdy wstawiałam wodę na makaron i pokroiłam mięso udałam się do łazienki. Szybko się wykąpałam i założyłam świeżą bieliznę. Właśnie w niej opuściłam pomieszczenie i udałam się do garderoby. Tam wybrałam ciuchy w których przyjmę Zbigniewa. A teraz ubrałam się w dresy i starą koszulką i idę dokończyć obiad. Nim się obejrzałam danie było już gotowy. Ze Zbyszkiem umówiłam się na 19. Zerkam na zegarek 18:46. Szybko pobiegłam do garderoby. Ubrałam sukienkę i szpilki. Gdy tylko zeszłam na dół i wstawiłam danie do piekarnika usłyszałam dzwonek.
- Witam- przywitał się ze mną i wręczył mi bukiem róż
- Cześć wejdź- zaprosiłam go do salonu, gdzie było już nakryte
- Pomóc ci- usłyszałam za sobą gdy wyciągałam kolację, od razu poczułam ogromne dłonie na moich biodrach
- Nie dziękuję- odpowiedziałam odwracając się i podążając do stołu. Nakładam nam danie i razem zasiadamy przy kolacji. Podczas spożywania rozmawiamy o wszystkim i o niczym. Dowiedziałam się, że jest jakimś siatkarzem czy kimś taki i nazywa się Barman, Batman czy Bartman jakoś tak.
- I jak smakowała kolacja?- zapytałam gdy siedzieliśmy w salonie
- Bardzo ale chyba powinienem się już zbierać
- Tak szybko?
- Niestety jutro mam trening
- Ja też mam trening i w ogóle mi to nie przeszkadza- odpowiadam siadając na nim okrakiem
- Ale wolał bym się wyspać- odpowiada wlepiając swoje oczy w moje nogi jednocześnie umieszczając swoje ogromne dłonie na moich udach. Szybko złączam nasze usta. On nie protestuje. Gdy nasze pocałunki stają się coraz bardziej namiętne a jego dłonie zaczynają się wkradać pod moją sukienkę pośpiesznie wstaje z jego kolan.
- Słyszałam, że chcesz już iść. Bo jutro trening. Musisz się wyspać i takie tam- recytuje poprawiając sukienkę jednocześnie cwaniacko się uśmiechając
- Jednak tak bardzo mi się nie śpieszy- w pośpiechu znajduje się za mną. Ja jedynie głośno się śmieje i odprowadzam go do drzwi
- Ależ ty jesteś cwana
- Uważaj na to co mówisz- szepcze mu do ucha. On muska moją dolną wargę i wychodzi. Teraz w końcu mogę odpocząć. Szybko udaje się na górę. Zabieram piżamę i idę do łazienki po drodze zgarniając tableta. Szybko ląduję w wannie. Pierwsze co robię to sprawdzam kim jest dziś poznany mi Zbyszek.
- Kurwa!!- tylko tyle wydobywa się z moich ust gdy dowiaduje się kim jest Zbyszek. Jedno z największych ciach polskiej siatkówki. Wszystkie dziewczyny piszą, że oddały by wszystko by spędzić z nim chociaż 15 min. A ja? Ja właśnie wyprosiłam go z domu. Trudno. Będzie chciał to się odezwie. Loguje się jeszcze na portale społecznościowe, gdzie i tak nic się nie dzieje. Szybko odkładam sprzęt i biorę telefon. Szybko wybieram numer Marty. Opowiadam jej o moim cały dzisiejszym dniu. Gdy tylko dociera do niej kto dziś u mnie był wydziera się na mnie, że jak mogłam stracić taką okazję. Mogłam być z największym ciachem. Szybko ją spławiam i wychodzę z wanny. Osuszam swoje ciało i w piżamie idę do łóżka. Gdy moje powieki stają się już ciężkie słyszę dzwonek do drzwi. W pośpiechu zbiegam na dół otwieram drzwi a tam mój przystojniak.
- Zbyszek co ty tutaj robisz?- on nie odpowiada nic tylko przyciska mnie do drzwi i namiętnie całuje. Po omacku zamykam drzwi i ciągnę go na górę. W sypialni dajemy upust swojemu pożądaniu.
Budzi mnie delikatny dotyk na ramieniu.
- Cześć kochanie- czuję wilgotne usta na moim poliku
- Hej- przeciągam się jednocześnie uśmiechając na samo wspomnienie wczorajszej nocy- Która godzina?
- Odpowiednia- przyciąga mnie do siebie. Ja delikatnie układam głowę na jego torsie a on swoją dłonią rysuje niewidzialne i nieokreślone wzorki na moich żebrach
- Ej no serio się pytam?- chce się oderwać ale mi nie pozwala
- A po co ci to?- tym razem całuje mój noc
- Bo ty musisz iść na trening ja też
- Zapomniałem- powoli zwlekamy się z łóżka
- Zbyszek jaki jest dzień?
- Sobota- odpowiada zapinając pasek od spodni
- Uff ja mam dzisiaj wolne. Więc na śniadanie proponuję naleśniki
- Jak dla mnie bomba- obejmuje mnie w pasie i delikatnie muska dolna wargę. Ja udaje się jeszcze do garderoby gdzie szybko się ubrałam i zbiegłam na dół do Zibiego. Ciasto na naleśniki było już gotowa ja zabrałam się za smażenie. Po 20 minutach siedzieliśmy już przy stole zajadając się puszystymi naleśnikami.
- Będę się już zbierał- zabrał głos mój towarzysz gdy tylko skończyliśmy jeść
- Szkoda- odprowadzam go do drzwi
- Na pewno się odezwę
- Nie wątpię- śmieje się i żegnam się z Bartmanem. Zamykam za nim drzwi i podążam do kuchni by posprzątać po śniadaniu. Następne co miałam w planach to długa odprężająca kąpiel. W czasie kiedy szłam na górę zadzwonił dzwonek.
- Czego zapomniałeś?- tymi słowami witam przybyłą osobę
- Ja nic nie zapomniałem- śmieje się Marta
- A idź Zacharczuk. Idź do salonu ja idę wziąć szybki prysznic i przyjdę- biegnę na górę, zażywam szybki prysznic ubieram bieliznę i w pośpiechu idę do garderoby gdzie ubieram się. Kiedy tylko znajduję się w salonie widzę jak Marta ogląda koszulę którą zostawił u mnie Zbyszek.
- Czyje to?- przesłuchanie czas zacząć
- A jak myślisz?- znacząco poruszam brwiami
- Nie gadaj, że to jest Bartmana
- Ja nic nie mówię. A teraz słuchaj idziemy na jakieś zakupy?
- Dalej w to nie wierzę. A zakupy to jasna rzecz- Zacharczuk już zbiera się z kanapy
- To idź już do samochodu ja idę jeszcze po torebkę- wbiegam do sypialnie gdzie zostawiałam kluczyki i torebkę. Nagle słyszę dzwoniący telefon i to nie mój. Szybko odnajduję dzwoniący sprzęt.
-Czy ten człowiek jest taką gapą czy tylko udaje?- zabieram ten telefon i pędzę do Marty
- Dłużej się nie dało?- takim pytaniem wita mnie koleżanka gdy tylko zasiadam za kierownicą
- Nie bo Zbyszek zostawił telefon i musiałam go znaleźć. Zanim pojedziemy na zakupy wpadniemy pod halę- Zacharczuk tylko kiwa głową i zaczyna manewry z moim radiem. Ona to uwielbia. Gdy po godzinie parkujemy pod 'Energią' wyciągam telefon Bartmana i dzwonie pod wcześniej wskazany przez niego numer. Informuję go, że już jesteśmy. Jak tylko dostrzegam go wychodzącego z hali opuszczam Martę i podążam w jego kierunku.
- Cześć- mocno mnie do siebie przytula- wyglądasz wspaniale
- Dziękuję i proszę- wręczam mu sprzęt- I na razie
- Lilka czekaj. Może wpadniecie z tą koleżanką- wskazuje na Zacharczuk- dziś wieczorem do klubu?
- Gdzie? O której?
- Pomarańcza20.00. My dziś gramy mecz więc z kolegami z przeciwnej drużyny wybieramy się na mała imprezkę
- Zobaczymy. Będę uciekać już bo Marta się niecierpliwi- szybko złożył pocałunek na moich ustach
- Pa
Kolejna godzina drogi powrotnej i dopiero teraz możemy udać się na zakupy. Spędziłyśmy tam dobre 4 godziny. Nim się obejrzałyśmy była już 18.04. Obładowane siatami wróciłyśmy do domu.
- Marta to co idziemy na do tego klubu?
- A masz jeszcze siłę?- moja przyjaciółka zmęczona opada na sofę w salonie
- Na zabawę z siatkarzami. Zawsze!- ostatnie słowo wykrzykuję jej do ucha
- Jeśli tak to dobra
- A może jakąś kolację zrobimy?
- Chce ci się?
- Zrobię szybkie spaghetti z kurczakiem a ty w tym czasie idź się wykąp- ja w pośpiechu zabieram się za kolację. Po 30 minutach stawiam gotowe danie na stole. Zacharczuk w samym ręczniku zasiada przy stole. Kiedy kończymy ona zabiera się za sprzątanie a ja idę się wykąpać. 19.20 wychodzę z łazienki i kieruje się do garderoby. Zakładam nowo kupione jeansy i koszulę dobieram do tego szpilki. Gotowa idę do Marty.
- Mogę tak iść?
- Genialnie. A ja?
- Fantastiko. Zamawiaj taksówkę i jedziemy na podbój siatkarskiego świata- klepie ją w tyłek i idę jeszcze do kuchni podjeść trochę mojego specjału. 30 minut później siedzimy w taksówce.
' Nie gniewaj się. Ale to nie tak jak myślisz kotku.'
Moje oczy stają się jak pięciozłotówki o co chodzi temu Bartmanowi sypie tekstami jak z jakiegoś taniego filmu...
__________________________________________________________________________
A więc pierwsza część za nami.
Jak wam się podoba?
Jeśli czytałeś to zostaw coś po sobie to na prawdę pomaga ;)
Następny w sobotę ;)
Przepraszam za błędy :P
Pozdrawiam :*
Cudowny :)
OdpowiedzUsuńhttp://boobojeczujemytosamo.blogspot.com/ zapraszam na 16!