Zdana matura. Genialne wyniki. Najwspanialsze wakacje-2014
Kolejna suto zakrapiana impreza. Budzę się wtulona w jakiegoś przystojniaka. Podobno to jakiś znajomy Marty. Odwracam się na drugi bok i zerkam na zegar. 8:18
- Kurwa!- zrywam się na nogi i biegnę do łazienki. Zimny, szybki prysznic. Po czym wbiegam do pokoju
- Lilka co jest?- odzywa się piękny nieznajomy
- Trening mam za- kolejne spojrzenie na zegar 8.28- 12 minut- ubieram się pośpiesznie- Marta jest na dole więc jak coś będziesz chciał to ją obudź- delikatnie muskam jego usta jednocześnie zakładając buty- Pa- wybiegam z pokoju i jak najszybciej chcę znaleźć się na dole w samochodzie
- Lil a torba?- Przystojniak z mojego łóżka stoi w samych bokserkach z moją torbą
- Dziękuję- wyrywam ją z jego silnych dłoni a on w tym czasie mocno obejmuje mnie w pasie i namiętnie całuję. Wyrywam się i pokazuje na zegar.
- Tak, tak wiem za 5 min masz trening- zamyka za mną drzwi. Dzięki mojej machinie jestem na miejscu równo o 8:40.
- Przepraszam za spóźnienie- takimi słowami witam pustą salę- Co jest?- pytam Rafała, który ze łzami w oczach i niezmiernie wielkim bananem na twarzy wychodzi z szatni
- Wiedząc, że masz imprezę specjalnie kazałem Ci być wcześniej, wiedziałem, że zaśpisz i chciałem zobaczyć twoja minę- kolejna salwa śmiechu
- Ty draniu- zaczynam gonić mojego brata po sali
- E buty!- drze się na mnie gdy tylko stawiam krok na macie
- Witam was- trener przybył więc czas by iść się przebrać. Gdy tylko zamykam drzwi od szatni opadam na ławkę, wrzucam torbę do szafki. Wyciągam wibrujący telefon z kieszeni i odczytuje wiadomość.
' Mam nadzieję, że szybko się spotkamy :* Mateusz'
O chociaż wiem jak ma na imię. Ściągam ciuchy i układam w szafce. Ubieram top i szorty, włosy splatam w warkocz po czym opuszczam pomieszczenie w drzwiach mijając Karolinę.
Po dość intensywnej rozgrzewce czas na rozciąganie. Usadawiam się na macie i zaczynam wykonywać ćwiczenia. Za chwile obok mnie zjawia się Kowalkiewicz.
- Co tam młoda?
- A daj spokój nie mam sił po wczorajszej imprezie
- A mówiłam nie baluj tyle- uśmiecham się tylko - Pamiętasz jak opowiadałam Ci o moim bracie- przytakuję- dziś przyjedzie po mnie więc was poznam- szturcha mnie i puszcza oczko
- Weź przestań
Z moich ubrań można wycisnąć pot który spływa po moim ciele. Od razu po treningu udaje się do szatni by wziąć prysznic. Muszę się jakoś prezentować jak będę poznawała młodszego Kowalkiewicza. Gdy tylko zjawiam się przy szafce w samym ręczniku Karolina zabiera głos.
- Młoda śpiechaj dupe
- No już już- ubieram się w pośpiechu po czym spryskuje się jeszcze perfumami. Razem opuszczamy budynek.
- Siostra wpadniesz dzisiaj na obiad?- z drugiego końca parkingu krzyczy Rafał
- Nie wiem odezwę się
- Liliana poznaj to mój brat Mateusz- gdy tylko odwracam się widzę tego samego przystojniaka co dziś rano
- My się chyba znamy- chłopak zabiera głos
- Nie chyba ale na pewno- odpowiadam podając mu dłoń. Dziś w nocy przeżywałam z nim chwile uniesienia jeszcze rano czułam smak jego ust a teraz najzwyklej w świecie podaje mu dłoń.
- Ta a skąd wy się znacie?- ta jak zwykle musi wszystko wiedzieć
- Mówiłam Ci o imprezie no i właśnie tak się poznaliśmy. Dobra wiecie co ja to muszę już uciekać. Pa- całuje polik dziewczyny a jej bratu podaję dłoń. Pośpiesznie wsiadam do samochodu i wracam do domu.
Otwieram mieszkanie. Witaj mnie znowu tylko mój pies,odór alkoholu i papierosów. Biorę moją psinę na ręce i otwieram wszystkie okna jakie mam w domu. Tak mieszkam sama. Tak moi rodzice nie żyją, pogodziłam się z tym. Mój dom składa się z parteru i piętra. Na dole mam kuchnie z której można przedostać się do jednej części ogrodu. Zaraz obok kuchni jest salon w którym zwykle przyjmuję gości i z którego można się wydostać do drugiej części ogrodu. Są też dwie sypialnie i łazienka. W piwnicy mam basen. Piętro należy już tylko do mnie. Sypialnia, pokoik, łazienka i garderoba. Moje królestwo.
Po szybkim prysznicu opuszczam łazienkę i udaje się do garderoby. Tam wybieram strój na obiad u brata. Krótko po 13 wsiadam do samochodu i odjeżdżam z posesji. Pogłaśniam radio. Wysłuchuje wiadomości. Wjeżdżam na parking cukierni by kupić jakieś ciasto.
- Dzień dobry- witam się z przystojnym ekspedientem
- Witam panią- uśmiecha się
- Chciałabym kupić jakieś ciasto- kokieteryjnie opieram się o blat
- Jakie smaki pani preferuje? Dzisiaj mamy przepyszny sernik- wskazuje na apetycznie wyglądający kawałek ciasta
- Poproszę cały ten kawałek
- Cały pani zje?- pyta jednocześnie pakując już mój kawałek sernika
- A nie wyglądam na taką?
- Nieee- odpowiada wychylając się zza kasy
- Miło. Tak więc ile płacę?
- Jak dla pani to 20zł.- szybko płacę i wracam do samochodu. Kilka minut później parkuję pod domem brata i jego żony. Nie przepadam za nią a ona za mną. Szybko zabieram ciasto i dzwonie do drzwi.
- Cześć- drzwi otwiera mi Anka- Rafał do Ciebie- szybko obok kobiety zjawia się mój brat
- Cześć siostra- całuje mnie w polik- wchodź- zaprasza mnie gestem ręki
- Proszę- wręczam mu wypiek
- Nie musiałaś. Siadaj
- Nie wypadało przyjechać z pustymi rękoma. Dziękuję - zasiadam przy stole zastawionym dla trzech osób. Rafał nakłada nam obiad i woła swoją żonę.
- Co jest kochanie?- Anka zachowuje się jakby mnie nie było
- Obiad, siadaj- ona obrzuca mnie tylko pogardliwym spojrzeniem
- Zjem na górze- zabiera talerz i odchodzi
- Wiesz co Rafał miło z twojej strony, że mnie zaprosiłeś ale nie dam się tak traktować - wstaję od stołu- Cześć- szybko opuszczam mieszkanie. Gdy chcę już wsiadać do samochodu zatrzymuje mnie żona Rafała.
- Posłuchaj gówniaro. Wyszłam tutaj tylko dlatego, że prosił mnie o to Rafał. Myśli, że Cię przeproszę ale ja nie mam takiego zamiaru. Jesteś dla mnie tylko zwykłą szmatą której poszczęściło się w życiu i...
- Co ty kurwa nazywasz szczęściem. To, że moja matka zmarła na raka 3 lata temu a rok później ojciec na białaczkę. Szczęście to to, że w wieku 17 lat musiałam stać się samodzielna? To twoje życie jest jak z bajki. Co Rafał nie dał ci na solarium?
- Gówno Cię to interesuje. Wszystko...- nie daje jej skończyć tylko szybko wsiadam do samochodu i odjeżdżam z piskiem opon. Gdy już trochę emocje opadły postanowiłam zajechać do sklepu. Parkuje pod jednym ze znanych supermarketów. Zabieram torebkę i udaje się na zakupy. Podparta o wózek wyciągam telefon i wybieram numer Mateusza.
___________________________________________________________________________
Także prolog przed nami. Mam nadzieję, że was zaciekawi i będziecie tutaj ze mną do końca. Czekam na wasze propozycje w dzień mają pojawiać się posty.
Zachęcam do komentowania.
Przepraszam za błędy :)
Pozdrawiam : *
Interesująco się zaczyna :)
OdpowiedzUsuńDziewczyna wiele w życiu przeszła, współczuję :/
Nie mogę doczekać się kolejnych rozdziałów;)
Pozdrawiam serdecznie:)
Dziękuję i pozdrawiam :)
UsuńCiekawie się zaczyna i myślę, że zostanę tu na dłużej.
OdpowiedzUsuńhttp://boobojeczujemytosamo.blogspot.com/ zapraszam na 14!!
Dziękuję : )
UsuńSerdecznie zapraszam na 15 rozdział http://boobojeczujemytosamo.blogspot.com/
OdpowiedzUsuń